Bagna
+3
Nenille
Azhrarn
Kahei
7 posters
MoonCall :: Kraina :: Dolina Tęczy :: Mokradła
Strona 1 z 4
Strona 1 z 4 • 1, 2, 3, 4
Bagna
Prócz kurhanów znajdujących się na płaskowyżu, bagna również są jednym z miejsc zaliczających się do "najbardziej przerażających", tudzież "niebezpiecznych", bardzo łatwo się tutaj zgubić i stracić to co najcenniejsze - życie. Na szczęście zajmują one jedynie niewielką część tutejszych niesamowitych terenów, oczywiście skutecznie niszcząc ich wizualną prezentację. Przejście przez ten trudny teren nie jest niewykonalny, jednak trzeba liczyć się z irytującą mgłą, która jak na złość unosi się tuż nad ziemią, utrudniając tym samym postawienie łapy we względnie bezpiecznym miejscu. Jeden zły krok pociąga za sobą błędy, które nieuchronnie prowadzą do śmierci jednostki, a często nawet grupy.
Owe słowa wędrowcze, potraktuj jako przestrogę - włóczysz się bowiem po terenach, gdzie każdy twój następny krok może być tym ostatnim... niekoniecznie dzięki pomocy grząskiego gruntu, hee-hee.
Owe słowa wędrowcze, potraktuj jako przestrogę - włóczysz się bowiem po terenach, gdzie każdy twój następny krok może być tym ostatnim... niekoniecznie dzięki pomocy grząskiego gruntu, hee-hee.
Re: Bagna
Przekonany, że czuje atrakcyjną woń młodego stadka jeleni, przybył na bagna, wciąż zawzięcie węsząc. Nie straszna mu była mgła, ani błoto, w którym zatapiały się łapy. Dumny, że chwilowo powierzono mu funkcje tropiciela, nie zauważył, że teren może być w jakimkolwiek stopniu niebezpieczny. Mrużąc ślepia i podskakując raz po raz (coby wyjrzeć sponad mgły), próbował wypatrzeć coś, co można by było zjeść.
Re: Bagna
Po jakimś czasie stanął na granicy bagien, a pozornie bezpiecznego terenu. Pysk nad ziemią, nos co chwila wyłapywał zapachy, a uszy strzygły raz po raz. Początkowo sądził, że nos go zawodzi, bo wyraźnie czuł woń Zwolennika, którego wysłał, aby wytropił zwierzynę... dlaczego więc zapach biegł wgłąb bagien? Pytanie retoryczne, a właściwie Kahei sądził, że tak się właśnie stanie, wszak... to chyba oczywiste? Nie, żebyśmy wątpili w Az'owe umiejętności tropienia, ale...
Nie zwlekając dłużej, ruszył drogą, którą podążył Czarny. Mgła momentami działała mu na nerwy, a bazując na spostrzegawczości Kaheia - nim zauważy niebezpieczeństwo, zdąży zemrzeć pare(naście) razy. Długo więc zajęło mu obranie względnie bezpiecznej drogi (jasne), a zapach Az'a coraz bardziej mieszał się ze stęchlizną.
Nie zwlekając dłużej, ruszył drogą, którą podążył Czarny. Mgła momentami działała mu na nerwy, a bazując na spostrzegawczości Kaheia - nim zauważy niebezpieczeństwo, zdąży zemrzeć pare(naście) razy. Długo więc zajęło mu obranie względnie bezpiecznej drogi (jasne), a zapach Az'a coraz bardziej mieszał się ze stęchlizną.
Re: Bagna
Obrócił łeb, a dostrzegłszy Kahei'a, przybrał pozę wysyłającą otoczeniu jednoznaczną informację: "Znajdę jedzenie, choćbym miał tu zemrzeć.'
- Jestem pewien, że coś czuję... - zakomunikował, podążając powolnym krokiem wzdłuż jedynej, obecnej na bagnach ścieżki.
W pewnym momencie jednak obsunęła mu się łapa, stracił równowagę, wpadł przodem w bagno i omal nie zanurzył się cały. Na szczęście, odpowiednio mocno zaparł się tylnymi kończynami, dzięki czemu, bez większych problemów, wykaraskał się z opałów.
To cudowne ocalenie dziwnym trafem dodało mu pewności siebie, więc (gdy tylko otrzepał się z nadmiaru kleistej mazi) szybko wznowił wędrówkę w poszukiwaniu roślinożerców. Jak to możliwe, że absolutnie żadna potencjalna ofiara nie przebywała w tym uroczym miejscu?
Kiedy tak się nad tym zastanawiał, ujrzał w oddali ruch czegoś lub kogoś, najwyraźniej tonącego w zdradzieckim bagnie. - Król Królików! - Taaak, coś czteronogiego, z drobnym porożem i całkowicie 'jeleniowatym' zarysem ciała, wziął za gigantycznego gryzonia.
- Jestem pewien, że coś czuję... - zakomunikował, podążając powolnym krokiem wzdłuż jedynej, obecnej na bagnach ścieżki.
W pewnym momencie jednak obsunęła mu się łapa, stracił równowagę, wpadł przodem w bagno i omal nie zanurzył się cały. Na szczęście, odpowiednio mocno zaparł się tylnymi kończynami, dzięki czemu, bez większych problemów, wykaraskał się z opałów.
To cudowne ocalenie dziwnym trafem dodało mu pewności siebie, więc (gdy tylko otrzepał się z nadmiaru kleistej mazi) szybko wznowił wędrówkę w poszukiwaniu roślinożerców. Jak to możliwe, że absolutnie żadna potencjalna ofiara nie przebywała w tym uroczym miejscu?
Kiedy tak się nad tym zastanawiał, ujrzał w oddali ruch czegoś lub kogoś, najwyraźniej tonącego w zdradzieckim bagnie. - Król Królików! - Taaak, coś czteronogiego, z drobnym porożem i całkowicie 'jeleniowatym' zarysem ciała, wziął za gigantycznego gryzonia.
Re: Bagna
Dopiero teraz zdążył dotrzeć do Az'a, gdyż ten naprowadził go swoim głosem. Wcześniej nijak było to możliwe, wszak... idealnie zlewał się z otoczeniem, a przy spostrzegawczości Kahei'a... no, wiadomo. Szybko więc doń dołączył, narzekając we łbie na powierzenie Zwolennikowi tego... jak widać niezbyt łatwego zadania. Zaś słysząc słowa o czyjejś woni, sam zaczął węszyć w powietrzu, faktycznie coś tutaj było. Coś to chyba dobre określenie, bowiem nie dostrzegł w zupełności tego co Az, a jego słowa o Królu Królików nieco zbiły go z tropu. Coś takiego w ogóle istniało? Wziął to za wymysł Czarnego, a reakcją Szarego było poczęstowanie tego pierwszego lekkim rąbnięciem w łeb. Mimo tego ruszył do przodu, do miejsca, w którym rzekomo ów Król raczył zostać zauważony, ale po przejściu ledwie kilku kroków, wyraźnie dostrzegł sylwetkę jelenia. Szybko rozpoznał zwierza i znacznie przyspieszył kroku, dając tym samym znak Az'owi, aby się sprężał, bo bagna nie zwykły czekać, aż ktoś ewentualnie raczy wyłapać ich ewentualną ofiarę. Cóż, oba wilki czekało trudne zadanie, musiały się śpieszyć, a w dodatku uważać, żeby nie skończyć jak ten tam, w oddali.
Re: Bagna
Na jego pysku pojawiłby się charakterystyczny 'dzióbek' wyrażającym 'Przecież nic nie zrobiłem.', gdyby był wyposażony w odpowiednia ilość mięśni mimicznych. Zamiast tego pozwolił sobie na wymowne: - Auć.
Szybko zebrał się w sobie i ruszył w ślad za Kahei'em. - Myślisz, że damy radę go wyciągnąć, Aniki? - zagaił, truchtając przy boku Szarego i wgapiając się w przyszłą ofiarę.
'Król Królików' nie znajdował się zbyt daleko od bezpiecznej ścieżki, ale mimo wszystko dosięgnięcie go będzie stanowiło spore wyzwanie.
Szybko zebrał się w sobie i ruszył w ślad za Kahei'em. - Myślisz, że damy radę go wyciągnąć, Aniki? - zagaił, truchtając przy boku Szarego i wgapiając się w przyszłą ofiarę.
'Król Królików' nie znajdował się zbyt daleko od bezpiecznej ścieżki, ale mimo wszystko dosięgnięcie go będzie stanowiło spore wyzwanie.
Re: Bagna
Sensacyjna walka z czasem (te pościgi! Te wybuchy!), trwała naprawdę krótko, jednak przekładając to na posta (jak i film!) dłuży się i dłuży, bowiem trzeba zaznaczyć to, jak niebezpieczne są to tereny. Kahei biegł coraz szybciej, starając się zwracać uwagę na to, po czym stąpa, co było dla niego dodatkowym rozproszeniem. Od niego zależało tak naprawdę życie dwójki istnień (jelenia można wykreślić, i tak zostanie zjedzony), i naprawdę nie przejąłby się tym zbytnio, gdyby Az nie był jedną z nich. Taak, uwielbiamy stawiać Szarego w userskim świetle oddanego Przywódcy i Przyjaciela.
W pewnym momencie niespodziewanie potknął się o "coś", co było długie i... porośnięte masą czegoś, co przypominało maleńkie kamyki, niezbyt ostro zakończone. Nie zwrócił nań większej uwagi, wolał skupić się na tym, aby jego władczy autorytet nie spłynął w błotach tego bagna, kiedy wyląduje weń pyskiem. W ostatniej chwili podparł się jedną z przednich łap i ruszył dalej, doganiając ledwie Az'a, który miał pełne prawo wyprzedzić go w takiej sytuacji. Dotarłszy wreszcie do tonącego zwierza, bez najmniejszych oporów chwycił Zwolennika za ogon.
- Łap go. - Wycedził dostatecznie wyraźnie, aby zostać zrozumianym. Jako, że był większy, a to też miało jakieś znaczenie - stwierdził, że będzie łatwiej jeśli to on dostanie rolę tego, który przytrzymuje, a Az tego, który łapie zwierza, przybliżającego się do śmierci z każdą chwilą.
W pewnym momencie niespodziewanie potknął się o "coś", co było długie i... porośnięte masą czegoś, co przypominało maleńkie kamyki, niezbyt ostro zakończone. Nie zwrócił nań większej uwagi, wolał skupić się na tym, aby jego władczy autorytet nie spłynął w błotach tego bagna, kiedy wyląduje weń pyskiem. W ostatniej chwili podparł się jedną z przednich łap i ruszył dalej, doganiając ledwie Az'a, który miał pełne prawo wyprzedzić go w takiej sytuacji. Dotarłszy wreszcie do tonącego zwierza, bez najmniejszych oporów chwycił Zwolennika za ogon.
- Łap go. - Wycedził dostatecznie wyraźnie, aby zostać zrozumianym. Jako, że był większy, a to też miało jakieś znaczenie - stwierdził, że będzie łatwiej jeśli to on dostanie rolę tego, który przytrzymuje, a Az tego, który łapie zwierza, przybliżającego się do śmierci z każdą chwilą.
Re: Bagna
Że co?! - na głos tego nie rzekł, ale w duchu zaczął panikować. Miał tam tak wejść do tej otchłani rozpaczy, połykającej biedne, zbłąkane zwierzęta?
Zerknął niepewnie na ogon. Przywykł do polegania wyłącznie na własnych [wyjątkowych!] umiejętnościach, ale idolowi i przywódcy wypadało zaufać. Powierzył więc własne życie jego łapom, a właściwie kłom.
Łącząc się w bólu z jeleniem, przystanął na skraju bezpiecznej ścieżki, przełknął ślinę, a potem ostrożnie zaczął włazić wgłąb bagna, wyciągając przed siebie szczęki, coby uchwycić zwierzę, jak tylko znajdzie się w zasięgu. Sztuka do najłatwiejszych nie należała - jeleń w każdej chwili mógł wyrwać uziemione kończyny z bajora i dotkliwie kopnąć wilczego natręta. Ten jednak, zachowując względną ostrożność, 'podpływał', od czasu do czasu wydając się z siebie głośne charczenie, kiedy krztusił się zawartością wspomnianego bajora.
Jeleń, jako że był już wystarczająco zszokowany własnym położeniem, chyba nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, co się wokół dzieje. Może też osłabł po długiej walce z naturą?
Czarnuch uczepił się karku roślinożercy i rozpoczął próbę ratowania go przed niechybną śmiercią przez utonięcie.
Mruknął coś niewyraźnie, zerkając na Kaheia. Zdawało mu się bowiem, że gdzieś za plecami drugiego basiora, poruszyły się ów ostre kamienie, o które Szary wcześniej się potknął.
Zerknął niepewnie na ogon. Przywykł do polegania wyłącznie na własnych [wyjątkowych!] umiejętnościach, ale idolowi i przywódcy wypadało zaufać. Powierzył więc własne życie jego łapom, a właściwie kłom.
Łącząc się w bólu z jeleniem, przystanął na skraju bezpiecznej ścieżki, przełknął ślinę, a potem ostrożnie zaczął włazić wgłąb bagna, wyciągając przed siebie szczęki, coby uchwycić zwierzę, jak tylko znajdzie się w zasięgu. Sztuka do najłatwiejszych nie należała - jeleń w każdej chwili mógł wyrwać uziemione kończyny z bajora i dotkliwie kopnąć wilczego natręta. Ten jednak, zachowując względną ostrożność, 'podpływał', od czasu do czasu wydając się z siebie głośne charczenie, kiedy krztusił się zawartością wspomnianego bajora.
Jeleń, jako że był już wystarczająco zszokowany własnym położeniem, chyba nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, co się wokół dzieje. Może też osłabł po długiej walce z naturą?
Czarnuch uczepił się karku roślinożercy i rozpoczął próbę ratowania go przed niechybną śmiercią przez utonięcie.
Mruknął coś niewyraźnie, zerkając na Kaheia. Zdawało mu się bowiem, że gdzieś za plecami drugiego basiora, poruszyły się ów ostre kamienie, o które Szary wcześniej się potknął.
Re: Bagna
Doprawdy, ogarnęła go wewnętrzna satysfakcja kiedy Czarny nie tyle wykonał "rozkaz" bez żadnego głośnego protestu, to jeszcze w pewnym sensie mu zaufał. Walka z bagnem początkowo była łatwiejsza, w końcu trzymał jednego, mniejszego wilka. Kiedy jednak ten uczepił się jelenia, zapewne młodego, tak łatwo już nie było. Musiał się porządnie zaprzeć łapami, tak tez zrobił, ale pomimo tego bagna wciągały w dalszym ciągu zarówno jelenia, jak i Czarnego, a dodatkowo teraz i Kaheia, który z każdą chwilą był bliższy wpadnięcia do swych zwierzęcych towarzyszy. Warknął więc zbulwersowany zaistniałą sytuacją, bowiem w planach miał uratowanie Az'a i jelenia, który następnie zostanie zjedzony. Zacisnąwszy więc mocniej kły na ogonie Zwolennika, ten zapewne musiał poczuć niezbyt przyjemne uczucie, bowiem po raz kolejny doświadczał bólu ze strony "Aniki'ego". Bądź co bądź, innego wyjścia nie było, jak to ktoś kiedyś rzekł "chwila bólu teraz, oznacza go dużo mnie potem" (dobra, wiadomo, ze wzięłam to z serialu). Samo "wbijanie się" w ziemię niewiele dało, musiał więc zarówno utrzymać się na lądzie, jak i wyciągnąć "zwierzęcych towarzyszy" z 'otchłani'. Wydając z siebie niezbyt przyjemny dla ucha warkot, począł ciągnąć ze wszystkich sił ogon Az'a w swoją stronę. Dosłownie mniej niż pół kroku dzieliło go od znalezienia się w takiej samej sytuacji jak ci dwaj, co zapewne działało na niego motywująco. Nie chodzi już o samą wizję śmierci w tak... przeciętny sposób, ale o fakt, że wielki Pan i Władca z dumą, którą przerasta jedynie jego własnego ego... skąpa się w dziwacznej cieczy, pragnącej pozostawienie go na wieki w swych czeluściach... nawet jeśli wyszedłby cało z takiej kąpieli, musiałby zgładzić wszystkich potencjalnych świadków. Tak naprawdę chyba ta myśl dała mu siłę do zrobienia kroku w tył razem z Azowym ogonem jak i zadem. Ten jeden krok wystarczył, aby Yakuin swobodnie postawił obie tylne łapy na stałym gruncie i pomógł nieco swemu Przywódcy.
Warto zaznaczyć, że Szary nic nie zauważył, co było raczej do przewidzenia, a pomruk Towarzysza wziął jako powiadomienie "dobra, trzymam Króla Królików!".
Warto zaznaczyć, że Szary nic nie zauważył, co było raczej do przewidzenia, a pomruk Towarzysza wziął jako powiadomienie "dobra, trzymam Króla Królików!".
Re: Bagna
W oddali ewidentnie się coś ruszało, ale skoro Kahei zbagatelizował ostrzeżenie swego Zwolennika, ten uznał, że zagrożenie, zapewne nie jest żadnym... zagrożeniem. Poza tym był zbyt spięty, by przejmować się czymś zielonym i 'kamienistym'. Wszak walczył właśnie z naturą w osobie bagien i jelenia, który mimo wszystko zachował jakieś resztki sił.
Gdy oparł łapy o bezpieczną ścieżkę, machnął ubłoconym ogonem, trącając przywódcę. Ot, specyficzne 'dzięki, Aniki!'.
I tak, znajdując się już na stałym gruncie, zaczął długi proces siłowania się z kopytnym, w wyniku którego wreszcie udało mu się (przy pomocy Kaheia) wydobyć potencjalny obiad z bajora.
- Jedzenie! - krzyknął, jednocześnie wypuszczając zwierza z uścisku szczęk. Jeleń, choć ledwo żywy, znalazł w sobie tyle woli życia, by odskoczyć od drapieżników. O dziwo, nie uciekł daleko, spłoszony czymś, co czaiło się w cieniu.
Gdy oparł łapy o bezpieczną ścieżkę, machnął ubłoconym ogonem, trącając przywódcę. Ot, specyficzne 'dzięki, Aniki!'.
I tak, znajdując się już na stałym gruncie, zaczął długi proces siłowania się z kopytnym, w wyniku którego wreszcie udało mu się (przy pomocy Kaheia) wydobyć potencjalny obiad z bajora.
- Jedzenie! - krzyknął, jednocześnie wypuszczając zwierza z uścisku szczęk. Jeleń, choć ledwo żywy, znalazł w sobie tyle woli życia, by odskoczyć od drapieżników. O dziwo, nie uciekł daleko, spłoszony czymś, co czaiło się w cieniu.
Re: Bagna
Kiedy Czarny wraz z... niedoszłą ofiarą zarówno wilków jak i bagien, znaleźli się już na lądzie, Kahei chwilkę odsapnął i kiedy już miał zabierać się za jakże niehonorowe dobicie ledwie żywego jelenia, ten momentalnie odskoczył. Nie rozumiał do końca tej reakcji, tym bardziej dziwny dla Szarego był fakt, że... zwierz nie ucieka. Stoi jak wryty pomiędzy wilkami, a "czymś, co siedzi w cieniu". Zmrużywszy zielone oko, dostrzegł jedynie kawałek tego, o co się potknął, zważywszy na to, ze tylko ta część (zapewne ogon) wystawała poza cieniem. Co gorsza, dało się usłyszeć niezbyt przyjazny syk jak i pomruki, o ile można to tak nazwać.
Kahei stał przez moment nieruchomo, jakby czekając na rozwój wydarzeń.
Kahei stał przez moment nieruchomo, jakby czekając na rozwój wydarzeń.
Re: Bagna
Nie był wybitnie spostrzegawczy, ale gdy przy pomocy łapy oczyścił okolice oczu z błota i wytężył wzrok, dopatrzył się w cieniu czegoś więcej. A może nie tyle wyostrzyła mu się widoczność, co 'coś' zaczął poruszać się w ich kierunku?
- Aniki..? Myślisz, że Król Jaszczurek może być jadalny? - zapytał, momentalnie tracąc zainteresowanie jeleniem. Ugiął przednie łapy, niczym szczeniak, przygotowujący się do zabawy.
Gad, który właśnie opuszczał spokojne, cieniste zacisze, wyglądał o wiele ciekawiej niż 'Król Królików'. Długa, z ogromnymi zębami osadzonymi w potężnej szczęce 'jaszczurka', w istocie okazała się być najzwyklejszym krokodylem, który wypatrzył obiad pośród przybyszy.
Czarnuch początkowo nie brał pod uwagę, by cokolwiek mogło go zjeść, ale gdy ujrzał imponujące uzębienie 'jaszczura' skulił uszy i zaczął się wycofywać, jednocześnie powarkując. A nuż krokodyl się przestraszy i odstąpi jelenia wilkom? Jelenia, który obecnie, postanowił wycofać się z powrotem w stronę 'wybawców', czemu Az się zbytnio nie dziwił.
Kiedy tylko krokodyl wykonał gwałtowne najście w ich stronę, zarówno jeleń, jak czarny basior, zerwali się do ucieczki. Najwyraźniej łączyło ich coś więcej, niż tylko wspólny epizod w bagnie.
/zt
- Aniki..? Myślisz, że Król Jaszczurek może być jadalny? - zapytał, momentalnie tracąc zainteresowanie jeleniem. Ugiął przednie łapy, niczym szczeniak, przygotowujący się do zabawy.
Gad, który właśnie opuszczał spokojne, cieniste zacisze, wyglądał o wiele ciekawiej niż 'Król Królików'. Długa, z ogromnymi zębami osadzonymi w potężnej szczęce 'jaszczurka', w istocie okazała się być najzwyklejszym krokodylem, który wypatrzył obiad pośród przybyszy.
Czarnuch początkowo nie brał pod uwagę, by cokolwiek mogło go zjeść, ale gdy ujrzał imponujące uzębienie 'jaszczura' skulił uszy i zaczął się wycofywać, jednocześnie powarkując. A nuż krokodyl się przestraszy i odstąpi jelenia wilkom? Jelenia, który obecnie, postanowił wycofać się z powrotem w stronę 'wybawców', czemu Az się zbytnio nie dziwił.
Kiedy tylko krokodyl wykonał gwałtowne najście w ich stronę, zarówno jeleń, jak czarny basior, zerwali się do ucieczki. Najwyraźniej łączyło ich coś więcej, niż tylko wspólny epizod w bagnie.
/zt
Re: Bagna
Nie odpowiedział na pytanie Az'a, bo sam dokładniej nie wiedział z czym ma 'przyjemność'. Zwierz - jak już zostało opisane - był najzwyklejszym w świecie krokodylem, jednak dla Kaheia, który widział coś podobnego tak naprawdę pierwszy raz w swoim krótkim życiu, było to coś niezwykłego. Coś, czego na pewno nie da się łatwo pokonać, a przynajmniej z obecnymi siłami, w których skład wchodził tchórzliwy wilk, jeleń i... tchórzliwy wilk, bowiem kiedy Aniki przyuważył, że jego Zwolennik ucieka wraz z jeleniem, nie pozostało mu nic innego jak wykonać unik przed paszczą krokodyla. Ledwie mu się to udało, na jego szczęście, bo jak dobrze wiemy - kiedy gad ten zaciśnie szczęki, marne są szanse na uratowanie kończyny... o ile w najlepszym wypadku byłaby to właśnie ona. Wycofał się gwałtownie, warcząc głośno. Widocznie jego warkoty nie robiły większego wrażenia na gadzie, który postanowił stworzyć ścieżkę dźwiękową do tejże sytuacji, wydając z siebie bliżej nieokreślone odgłosy. Kiedy Kahei był już niemalże pewny, że Czarnego nie ma w zasięgu wzroku, zerwał się w jednej chwili i galopem ruszył śladem tej dwójki, opuszczając tym samym teren zwycięskim biegiem ratowania tyłka. I nikt nie powie, że przegrał, albo stchórzył!
/zt
/zt
Re: Bagna
/ a sobie rezerwuję ćmę, zważywszy na to, że ciągle walczę. Jeśli jednak ktoś, kto nie ma jeszcze tego wrednego owada (który jak na złość wybiera sobie najgorsze możliwe miejsca ) będzie chciał go zdobyć - nie widzę problemu, aby to zrobił... Chociaż celowo zajęłam Pana KrokoDajla, bowiem Kahei ma z nim rachunki do wyrównania /
Re: Bagna
Wadera przybyła w poszukiwaniu ciem. Obiecała przecież, że się odwdzięczy jakoś jenotowi, i zamierzła to zrobić. Choć nie lubiła takich miejsc jak bagno - wiedziała, że najprawdopodobniej to właśnie tu zdobędzie nocnego motyla.
Przystanęła i zlustrowała otoczenie swym uważnym spojrzeniem. Już z daleka dostrzegła krokodyla, lecz dopiero z bliższej odległości zorientowała się, że skrzydlaty owad spoczywa na pysku gada. Niech to szlag! Czy one zawsze muszą wybierać takie głupie miejsca spoczynku?
Nenille zaczaiła się pod krzakiem, układając w głowie plan zdobycia celu. Jak ona ma do jasnej ciasnej, zdobyć tę głupią ćmę? Przeklęła w myślach, mrużąc jednocześnie swoje szafirowe ślepia.
Atak otwarty raczej nie ma sensu, podobnie jak podchody. Wystarczy prawdopodobnie zagnać po prostu krokodyla do wody, to powinno sprawić, że ćma odleci. No, właśnie.. Odleci.. A gdzie wyląduje? Ech…
To wszystko coraz mniej jej się podobało. Szkoda, że nie ma roślin, które mają właściwości otumaniające albo chociaż usypiające. No, pewnie rzecz jasna takowe istnieją, ale Nen nie zdążyła ich jeszcze poznać.
Westchnęła cicho. Podda się? W życiu!
Krokodyl zdawał się być pogrążony w letargu i może jakoś uda się do niego zakraść? Hm, dziwne, bo wcześniej uznała takie rozwiązanie za bezsensowne. Ale cóż innego ma począć?
Rozejrzała się uważnie i wyglądało na to, że krokodyl jest sam. Ale oczywiście inne osobniki mogły być skryte pod wodą. Kurczę, w co ona się pakuje!
Ruszyła przed siebie, lecz znów przystanęła. A jak ona schwyta ćmę? Łapą? Zębami? To byłoby dość ryzykowne. Niech to! Wszystko tu jest ryzykowne!
Przeklęła w myślach po raz kolejny, obmyślając dogłębniej swój plan. Trzeba się tu wykazać pomysłowością, a pomysłowość Nen powoli się kończy.
Po chwili rozmyślań, chwyciła leżący na ziemi, dość długi patyk, po czym ostrożnie zbliżyła się do krokodyla. Może dzięki temu, że zwierz ten ma grubą skórę – nic nie poczuje? Oby.
Wadera zacisnęła kły na kijku jeszcze mocniej, po czym ostrożnie zaczęła trącać ćmę, próbując ją zrzucić. Owad początkowo tylko poruszył skrzydłami, lecz kiedy nachalny napastnik wciąż nie dawał mu spokoju, wzbił się w powietrze. A, prawie. Wzbiłby się. Gdyby mógł. Ale jedno z jego ‘latajek’ zostało przygniecione i unieruchomione przez wcześniej już wspomniany patyk.
Krokodyl – o dziwo – niczego na razie nie poczuł i spał sobie w najlepsze.
Wadera zmrużyła oczy, oceniając sytuację, po czym poczęła powoli przesuwać kij w stronę ziemi. Chciała zrzucić ćmę z pyska gada. Prawie jej się to udało, gdyż owa ćma faktycznie spadła i kiedy tylko dotknęła miękkiej trawy, Nenille przymiażdżyła ją kijem do podłoża z dość dużą siłą. Chciała, aby nocny motyl skonał. Dlaczego? Żeby nie odfrunął.
Jednak krokodyl nagle otworzył ślepia. Chyba przejechanie po jego skórze badylem sprawiło, że poczuł jakieś łaskotki. Spostrzegłszy intruza na swoim terenie, w dodatku z jakąś nieznaną mu dotąd ‘bronią’, rozdziawił paszczę niemal na całą szerokość, po czym zacisnął swe potężne szczęki na kijku, który trzymała samica. Następnie szarpnął nim potężnie, aż wadera wypuściła patyk ze swojego pyska. Mlasnęła cicho, gdyż takie szarpnięcie sprawiło ból jej dziąsłom. Ale na szczęście żaden kieł nie wypadł.
Krokodyl syknął głośno i ruszył w stronę nieproszonego gościa. Nenille odsunęła się raptownie i już zamierzała uciekać, gdy wtem przypomniała sobie o ćmie. O, nie, zaszła zbyt daleko, by teraz zrezygnować.
Tymczasem bestia zatrzymała się, gdyż przedstawiciele jego gatunku mają z natury tak, że nie lubią się zbytnio oddalać od zbiorników wodnych.
A wilczycy przypomniał się jeden bardzo istotny fakt. To ona miała przewagę. Uśmiechnęła się zawadiacko, usatysfakcjonowana i ruszyła w stronę krokodyla. Oczywiście zatrzymała się w bezpiecznej odległości, i czekała. Gad kilkakrotnie próbował ją zaatakować, ta – będąc dużo zwinniejszą – z łatwością unikała jego bezcelowych szarży i zawsze wracała na miejsce, gdzie wcześniej siedziała. Zaraz dopnie swego.
Czasem gad skusił się na nieco bardziej dystansowe pościgi, ale nie miał szans dopaść sprawnej wilczycy na lądzie. Powoli się męczył. Coraz bardziej.. A ponieważ jest zmiennocieplny, w końcu zanurzył się w wodzie. Ha! I oto chodziło! Kiedy odpłynął nieco dalej, wadera wstała i podbiegła truchtem w stronę martwej ćmy. Na jej pysku malowało się tylko jedno odczucie: satysfakcja. W końcu – jakby nie patrzeć – wygrała z krokodylem. Nieważne w jaki sposób. Liczy się to, że go przechytrzyła. Spryt i inteligencja w połączeniu dają bardzo cenne umiejętności. Trzeba tylko z nich skorzystać.
Zmęczona gadzina pływała w kółko, czekając, aż temperatura jej ciała osiągnie normalny poziom. Niestety, bestia nie mogła nic więcej zrobić. Odprowadziła tylko wściekłym spojrzeniem Nenille, która wybiegła radosnym krokiem. *nmjt*
Przystanęła i zlustrowała otoczenie swym uważnym spojrzeniem. Już z daleka dostrzegła krokodyla, lecz dopiero z bliższej odległości zorientowała się, że skrzydlaty owad spoczywa na pysku gada. Niech to szlag! Czy one zawsze muszą wybierać takie głupie miejsca spoczynku?
Nenille zaczaiła się pod krzakiem, układając w głowie plan zdobycia celu. Jak ona ma do jasnej ciasnej, zdobyć tę głupią ćmę? Przeklęła w myślach, mrużąc jednocześnie swoje szafirowe ślepia.
Atak otwarty raczej nie ma sensu, podobnie jak podchody. Wystarczy prawdopodobnie zagnać po prostu krokodyla do wody, to powinno sprawić, że ćma odleci. No, właśnie.. Odleci.. A gdzie wyląduje? Ech…
To wszystko coraz mniej jej się podobało. Szkoda, że nie ma roślin, które mają właściwości otumaniające albo chociaż usypiające. No, pewnie rzecz jasna takowe istnieją, ale Nen nie zdążyła ich jeszcze poznać.
Westchnęła cicho. Podda się? W życiu!
Krokodyl zdawał się być pogrążony w letargu i może jakoś uda się do niego zakraść? Hm, dziwne, bo wcześniej uznała takie rozwiązanie za bezsensowne. Ale cóż innego ma począć?
Rozejrzała się uważnie i wyglądało na to, że krokodyl jest sam. Ale oczywiście inne osobniki mogły być skryte pod wodą. Kurczę, w co ona się pakuje!
Ruszyła przed siebie, lecz znów przystanęła. A jak ona schwyta ćmę? Łapą? Zębami? To byłoby dość ryzykowne. Niech to! Wszystko tu jest ryzykowne!
Przeklęła w myślach po raz kolejny, obmyślając dogłębniej swój plan. Trzeba się tu wykazać pomysłowością, a pomysłowość Nen powoli się kończy.
Po chwili rozmyślań, chwyciła leżący na ziemi, dość długi patyk, po czym ostrożnie zbliżyła się do krokodyla. Może dzięki temu, że zwierz ten ma grubą skórę – nic nie poczuje? Oby.
Wadera zacisnęła kły na kijku jeszcze mocniej, po czym ostrożnie zaczęła trącać ćmę, próbując ją zrzucić. Owad początkowo tylko poruszył skrzydłami, lecz kiedy nachalny napastnik wciąż nie dawał mu spokoju, wzbił się w powietrze. A, prawie. Wzbiłby się. Gdyby mógł. Ale jedno z jego ‘latajek’ zostało przygniecione i unieruchomione przez wcześniej już wspomniany patyk.
Krokodyl – o dziwo – niczego na razie nie poczuł i spał sobie w najlepsze.
Wadera zmrużyła oczy, oceniając sytuację, po czym poczęła powoli przesuwać kij w stronę ziemi. Chciała zrzucić ćmę z pyska gada. Prawie jej się to udało, gdyż owa ćma faktycznie spadła i kiedy tylko dotknęła miękkiej trawy, Nenille przymiażdżyła ją kijem do podłoża z dość dużą siłą. Chciała, aby nocny motyl skonał. Dlaczego? Żeby nie odfrunął.
Jednak krokodyl nagle otworzył ślepia. Chyba przejechanie po jego skórze badylem sprawiło, że poczuł jakieś łaskotki. Spostrzegłszy intruza na swoim terenie, w dodatku z jakąś nieznaną mu dotąd ‘bronią’, rozdziawił paszczę niemal na całą szerokość, po czym zacisnął swe potężne szczęki na kijku, który trzymała samica. Następnie szarpnął nim potężnie, aż wadera wypuściła patyk ze swojego pyska. Mlasnęła cicho, gdyż takie szarpnięcie sprawiło ból jej dziąsłom. Ale na szczęście żaden kieł nie wypadł.
Krokodyl syknął głośno i ruszył w stronę nieproszonego gościa. Nenille odsunęła się raptownie i już zamierzała uciekać, gdy wtem przypomniała sobie o ćmie. O, nie, zaszła zbyt daleko, by teraz zrezygnować.
Tymczasem bestia zatrzymała się, gdyż przedstawiciele jego gatunku mają z natury tak, że nie lubią się zbytnio oddalać od zbiorników wodnych.
A wilczycy przypomniał się jeden bardzo istotny fakt. To ona miała przewagę. Uśmiechnęła się zawadiacko, usatysfakcjonowana i ruszyła w stronę krokodyla. Oczywiście zatrzymała się w bezpiecznej odległości, i czekała. Gad kilkakrotnie próbował ją zaatakować, ta – będąc dużo zwinniejszą – z łatwością unikała jego bezcelowych szarży i zawsze wracała na miejsce, gdzie wcześniej siedziała. Zaraz dopnie swego.
Czasem gad skusił się na nieco bardziej dystansowe pościgi, ale nie miał szans dopaść sprawnej wilczycy na lądzie. Powoli się męczył. Coraz bardziej.. A ponieważ jest zmiennocieplny, w końcu zanurzył się w wodzie. Ha! I oto chodziło! Kiedy odpłynął nieco dalej, wadera wstała i podbiegła truchtem w stronę martwej ćmy. Na jej pysku malowało się tylko jedno odczucie: satysfakcja. W końcu – jakby nie patrzeć – wygrała z krokodylem. Nieważne w jaki sposób. Liczy się to, że go przechytrzyła. Spryt i inteligencja w połączeniu dają bardzo cenne umiejętności. Trzeba tylko z nich skorzystać.
Zmęczona gadzina pływała w kółko, czekając, aż temperatura jej ciała osiągnie normalny poziom. Niestety, bestia nie mogła nic więcej zrobić. Odprowadziła tylko wściekłym spojrzeniem Nenille, która wybiegła radosnym krokiem. *nmjt*
Nenille- Wilk
- Liczba postów : 426
Jest z nami od : 20/04/2011
Wataha : Kiheitai
Zdrowie :
Siła : 20
Zręczność : 26
Re: Bagna
Co za przepełnione radością miejsce, naprawdę. Czarna wadera przybyła na bagna rozglądając się po nich z wyraźnym zainteresowaniem, zupełnie jakby była tu po raz pierwszy. Co ją tu sprowadzało? Oczywiście zioła, których namiętnie poszukiwała! Bądź co bądź nadal doskwierał jej ból spowodowany odniesieniem ran, a nie mogła tego pozostawić 'ot tak'. Całe szczęście los nie był dziś przeciwko niej, jej oczy całkiem szybko dostrzegły rosnące nieopodal trzy rumianki pospolite, z którymi miała już parę razy do czynienia. Jak to by powiedzieli anglicy - 'lucky you'! Zamiast jednak je zerwać od razu otworzyła paszczę i pochłonęła wszystkie trzy czekając na efekty.
3x rumianek pospolity zebrane
3x rumianek pospolity zebrane
Räum- Wilk
- Liczba postów : 203
Jest z nami od : 21/04/2011
Wataha : Kiheitai
Zdrowie :
Siła : 10
Zręczność : 8
Re: Bagna
Na razie co prawda zbyt wiele nie odczuła, ale raczej była pewna, że to były odpowiednie zioła. Może miała ich zbyt mało? Wyruszyła więc dalej w poszukiwaniu większej ilości ziół.
zt.
zt.
Räum- Wilk
- Liczba postów : 203
Jest z nami od : 21/04/2011
Wataha : Kiheitai
Zdrowie :
Siła : 10
Zręczność : 8
Re: Bagna
EDIT.
Ostatnio zmieniony przez Räum dnia Czw Maj 05, 2011 8:03 pm, w całości zmieniany 1 raz
Räum- Wilk
- Liczba postów : 203
Jest z nami od : 21/04/2011
Wataha : Kiheitai
Zdrowie :
Siła : 10
Zręczność : 8
Re: Bagna
///Aaa to nie ma być 6-ego maja? Jutro?
Mestor- Wilk
- Liczba postów : 387
Jest z nami od : 21/04/2011
Wataha : Kiheitai
Zdrowie :
Siła : 20
Zręczność : 23
Re: Bagna
(Faktycznie, dzięki ^^ Już usuwam posta i zioła z ekwipunku.)
Räum- Wilk
- Liczba postów : 203
Jest z nami od : 21/04/2011
Wataha : Kiheitai
Zdrowie :
Siła : 10
Zręczność : 8
Re: Bagna
Szukał rzeki, ale los znów wprowadził go na bagna przepełnione podejrzaną mgłą (zapewne był to gulasz z dusz zmarłych jeleni) i obślizgłym czymś, co przyczepiało się do łap. Pewnie powinien mieć jakieś lęki przed krokodylem, ale był przekonany, że gad wącha kwiatki od spodu. Wszak Aniki go zabił!
Czarny zmrużył ślepia, szukając czegoś, co nadawało się do żarcia. Jednak zamiast zwierząt, na razie wypatrzył jedynie dwa maki lekarskie, które bez zastanowienia zerwał. Przydadzą się. Nie dość, że miał dług u Mestora, zamierzał walczyć z jakąś bestią, żyjącą w pobliżu rzeki, tudzież bagien.
2x mak lekarski zebrane
Czarny zmrużył ślepia, szukając czegoś, co nadawało się do żarcia. Jednak zamiast zwierząt, na razie wypatrzył jedynie dwa maki lekarskie, które bez zastanowienia zerwał. Przydadzą się. Nie dość, że miał dług u Mestora, zamierzał walczyć z jakąś bestią, żyjącą w pobliżu rzeki, tudzież bagien.
2x mak lekarski zebrane
Re: Bagna
Przybiegła niczym strzała, wystrzelona z łuku. Tak! Wyczuła zapach Az'a z oddali, więc postanowiła za nim podążyć. Zbyt długo nie zajęło jej odszukanie wilka, wręcz przeciwnie. Wymachując szopowatym ogonem, zatrzymała swój bieg gwałtownie, ochlapując Czarnego tą niezidentyfikowaną mazią, której było tutaj... od groma!
- Szukałam Cię! Nie możesz mi tak uciekać! Wiesz, że przez Ciebie się zgubiłam?! - Warknęła niczym szczeniak, zaczepiający rówieśnika.
- I w dodatku natrafiłam na nieprzyjaznego wilka o dziwnym wyglądzie! - Rozpoczęła swoje jenotowe żale.
- Szukałam Cię! Nie możesz mi tak uciekać! Wiesz, że przez Ciebie się zgubiłam?! - Warknęła niczym szczeniak, zaczepiający rówieśnika.
- I w dodatku natrafiłam na nieprzyjaznego wilka o dziwnym wyglądzie! - Rozpoczęła swoje jenotowe żale.
Shirana- Wilk
- Liczba postów : 54
Jest z nami od : 05/05/2011
Wataha : Kiheitai
Zdrowie :
Siła : 18
Zręczność : 25
Re: Bagna
Otrząsnął się w mimowolnym odruchu, ale to nie zmieniło faktu, że czuł się brudny. Kichnął sobie, a wspomniana maź, w połączeniu z wilczymi smarkami, opadła malowniczo na pobliski kamień.
Już miał rzec, że też się zgubił, ale to by pewnie popsuło jego jeszcze nie wyrobioną opinię.
- Musiałem iść taką drogą, żeby nie napadły nas jel... pumy! - oświadczył tonem fochniętego szczeniaka. - Poza tym mówiłem, że te białe wilki możesz zjadać... - rzucił zaczepnie, bo wszystko co "nieprzyjazne" nierozerwalnie kojarzyło mu się z tymże śnieżnym kolorem.
- Jak widzisz... trafiliśmy nad rzekę! - zauważył optymistycznie, prezentując łapą bagna, którym daleko było do rzeki, ale przynajmniej faunę miały podobną, chyba.
Dziarsko ruszył na poszukiwanie ofiary, gdy mu niespodziewanie coś zaszeleściło w krzakach. Bojąc się krwiożerczego potwora, cofnął się natychmiast i schował za dużo mniejszą jenoto-waderą. Jak zamknie oczy, może to przyczajone zło go nie znajdzie?
Już miał rzec, że też się zgubił, ale to by pewnie popsuło jego jeszcze nie wyrobioną opinię.
- Musiałem iść taką drogą, żeby nie napadły nas jel... pumy! - oświadczył tonem fochniętego szczeniaka. - Poza tym mówiłem, że te białe wilki możesz zjadać... - rzucił zaczepnie, bo wszystko co "nieprzyjazne" nierozerwalnie kojarzyło mu się z tymże śnieżnym kolorem.
- Jak widzisz... trafiliśmy nad rzekę! - zauważył optymistycznie, prezentując łapą bagna, którym daleko było do rzeki, ale przynajmniej faunę miały podobną, chyba.
Dziarsko ruszył na poszukiwanie ofiary, gdy mu niespodziewanie coś zaszeleściło w krzakach. Bojąc się krwiożerczego potwora, cofnął się natychmiast i schował za dużo mniejszą jenoto-waderą. Jak zamknie oczy, może to przyczajone zło go nie znajdzie?
Re: Bagna
// padłam
Nenille szła sobie przez bagna, mimo iż nie cierpiała tego miejsca. Jednak do czułych nozdrzy wadery dotarł znajomy zapach czarnego basiora, więc postanowiła podążyć jego tropem. A nuż, może dzieje się coś ciekawego?
Szła więc przed siebie, ostrożnie stąpając po grząskim gruncie. Kilkakrotnie jej łapy ugrzęzły w błocku, lecz na szczęście nigdy nie było to nic poważniejszego. Dobrze, że to nie ruchome piaski, ufff...
Dostrzegłszy basiora i, jak jej się początkowo zdawało, jenota, uśmiechnęła się lekko, by zaraz potem podjść doń nieco bliżej.
- Cześć. - przywitała się i kątem oka dostrzegła ryjówkę.
Nie zwróciła na nią większej uwagi i przeniosła swe szafirowe ślepia na rzekomego jenota. No i zdziwiona zorientowała się, że ma w rzeczywistości do czynienia z jakąś nietypową wilczycą. Skinęła więc nieśmiało łbem, jakby oczekując jakiejś nieprzyzwoitej reakcji.
Nenille szła sobie przez bagna, mimo iż nie cierpiała tego miejsca. Jednak do czułych nozdrzy wadery dotarł znajomy zapach czarnego basiora, więc postanowiła podążyć jego tropem. A nuż, może dzieje się coś ciekawego?
Szła więc przed siebie, ostrożnie stąpając po grząskim gruncie. Kilkakrotnie jej łapy ugrzęzły w błocku, lecz na szczęście nigdy nie było to nic poważniejszego. Dobrze, że to nie ruchome piaski, ufff...
Dostrzegłszy basiora i, jak jej się początkowo zdawało, jenota, uśmiechnęła się lekko, by zaraz potem podjść doń nieco bliżej.
- Cześć. - przywitała się i kątem oka dostrzegła ryjówkę.
Nie zwróciła na nią większej uwagi i przeniosła swe szafirowe ślepia na rzekomego jenota. No i zdziwiona zorientowała się, że ma w rzeczywistości do czynienia z jakąś nietypową wilczycą. Skinęła więc nieśmiało łbem, jakby oczekując jakiejś nieprzyzwoitej reakcji.
Nenille- Wilk
- Liczba postów : 426
Jest z nami od : 20/04/2011
Wataha : Kiheitai
Zdrowie :
Siła : 20
Zręczność : 26
Strona 1 z 4 • 1, 2, 3, 4
MoonCall :: Kraina :: Dolina Tęczy :: Mokradła
Strona 1 z 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach