Kiheitai

Na wstępie warto zaznaczyć pochodzenie nazwy. Bazując na dostępnych informacjach, bardzo skracając i nie mącąc głowy datami historycznymi: Kiheitai w czasach Edo (Tokio) było swego rodzaju jednostką specjalną, stworzoną przez samuraja*, który walnie przyczynił się do obalenia Shogunatu (rząd, sprawujący władzę w Japonii). W jej skład wchodziło ok. 300 żołnierzy, z tego połowę stanowili samuraje (w różnych źródłach można wyczytać, że ilość żołnierzy wahała się pomiędzy 300, a 400 i byli to ludzie z różnych warstw społecznych - od zwykłych rolników, kupców poprzez samurajów na jeszcze innych kończąc). Istotny jest fakt zmiany myśli taktycznej jak i technologii na Zachodnią, tak zreformowana jednostka była w stanie pokazać swą wyższość nad tradycyjnymi oddziałami samurajskimi, co też w znacznym stopniu przyczyniło się do ich zwycięstwa.

No, rzecz jasna w tej krainie wilczki owej genezy nie znają, jest to streszczenie od usera (który swego czasu interesował się historią Japonii) dla usera.

* Samurajem tym był Takasugi Shinsaku

"Sfora Kiheitai", "Wataha Kiheitai", "Stado Kiheitai" - najczęstszym błędem jest określanie nas w ten sposób. Kiheitai to po prostu... Kiheitai.

Swego czasu, Kiheitai było otwarte dla wszystkich - zarówno "dobrych" jak i "złych". Ale czym tak naprawdę różni się dobro od zła? Czy istnieje w ogóle jakikolwiek podział? Jeśli sam nie masz pewności, że postąpiłeś słusznie w nietypowej sytuacji, co więc świadczy o tym, że Twój czyn był faktycznie słuszny? Głos ludu? Od tak podzielonej opinii można jeszcze bardziej zgłupieć. Co innego jednak, jesli wiesz czego chcesz i dla kogo. I na tym się skupimy. Nie chcemy osobników, które nie są pewne swojego celu i tego, jak daleko mogą się posunąć, albo poświęcić. Jeśli jesteś stanowczy i pewny swego - masz szansę, aby stać się jednym z nas. Nie łudź się jednak, że sam Twój charakter jak i podejście do pewnych spraw zapewni ci wygrzane miejsce wśród nas. Gdyby wszystko było takie proste, na świecie nie byłoby tylu irytujących problemów, które staramy się wyeliminować.
Prócz wyżej wymienionych cech, cenimy sobie również inteligencję i poprawne rozumienie rozkazów liderów. Kiheitai z "domu dla wszystkich", stało się elitą, gdzie dla wilków tępych, słabych psychicznie oraz niezdecydowanych nie ma miejsca.
"Przychodząc do Mnie, potrzebujesz pomocy, której Ci udzielę... ale oczekuję też czegoś w zamian. Nie próbuj mnie wykiwać, czy wykorzystać - i tak cię znajdę i zabiorę co Moje."

Byliśmy dość tolerancyjną grupą. Właściwie nadal jesteśmy, a przynajmniej tak mówią. Uczciwie powiem Ci, że nigdy nie wiesz czego po nas się spodziewać, zwłaszcza, jeśli chodzi o przebywanie na naszych ziemiach. Dopóki zachowujesz się przyzwoicie, bądź wykazujesz jakiekolwiek zainteresowanie dołączeniem do nas - możesz czuć się bezpiecznie. Co nie zmienia faktu, że pojedyncze jednostki (pod nieobecność Przywódcy) lubują się w "dręczeniu" gości, jako obcy musisz niestety się do tego przyzwyczaić. Kiheitai ma zawziętość wpisaną w naturę. Jeśli zdarzy się tak, że ktoś zajdzie nam za skórę (osobnik, bądź cała wataha), nie odpuszczamy. Wilk, raz nazwany przez nas wrogiem, nie ma większych szans na odzyskanie zaufania, a przez resztę swoje życia w tej uroczej krainie, będzie musiał liczyć się z istną nagonką, ze strony zapalczywych i niezwykle dumnych wilków.

Dawniej zarzucano Przywódcy Kiheitai wykorzystywanie jego własnych towarzyszy. Zmuszanie ich do pozostania przy nim bez względu na wszystko. Nic bardziej mylnego, bowiem każdy obecny jak i przyszły członek grupy, jest w niej tak naprawdę z własnej woli. Każdy miał swoje powody, aby podążać za Kahei'em. Jedni mieli go za idola i wzór, inni podążali za nim, widząc w tym nietypowym wilku Wielkiego Władcę, który kiedyś rzuci wszystkich "na łapy" (żeby nie powiedzieć "kolana"); staną się częścią historii tej krainy, zyskując sławę. Z kolei jeszcze inni dzielą z nim ten sam, bądź podobny cel, albo mają potrzebę przynależności do określonej grupy. Powodów jest tak naprawdę mnóstwo.
"... a czy kiedykolwiek zapytałeś pionków, czy przeszkadza im bycie na szachownicy?"

Wyobraźmy sobie słodką gromadkę wilczków. Kilka osobników, zachowujących się zupełnie beztrosko na zielonej polance, porośniętej w większości kolorowym kwieciem. Nagle zostają zaatakowani przez "złe" wilczki, które już takie różowiótkie i zabawne nie są. W takich sytuacjach, przywódca, który wszak istnieje m.in po to, aby wyprowadzić swoich z takich sytuacji w miarę bezpiecznie i bez szwanku, wymyśliłby coś mądrego i wydał im rozkaz. Tymczasem, przywódcy w ogóle nie ma, bo przecież hierarchia ich nie obowiązuje. Wszyscy są równi. Następuje spór kto komu ma rozkazywać, czyi pomysł jest lepszy. Jednak nim biedaczki dojdą do ewentualnego kompromisu, giną, albo podejmują chaotyczną ucieczkę... i też giną. Dlatego zdaniem Kahei'a, hierarchia jest niezbędna. Nie ma ważnych i ważniejszych, bo wszystkie rangi mają równej wartości zadania. Hierarchia ustala tylko przywództwo, któremu należy być posłusznym.
W Kiheitai wygląda to tak:
• Rīdā [Lider/Przywódca] - Ten, który stoi na czele grupy. To właśnie on podejmuje ostateczne decyzje i ustala obowiązującą hierarchię. Pozostałe wilki winne są mu bezgraniczne posłuszeństwo.
• Fuku ["Vice"; Zastępca] – 'kat', 'prawa ręka', 'główny wykonawca woli przywódcy', wiele istnieje możliwych określeń. Wilk pełniący tą funkcje - jak zdążyliśmy się domyślić - zastępuje lidera pod jego nieobecność, a ponadto odgrywa rolę wykonawcy 'wymiaru sprawiedliwości' – to jemu przywódca powierza realizację wszelkich kar wobec krnąbrnych członków grupy.
• Shisetsu [dosł. "wysłannik", "poseł"; Dyplomata] - negocjator, którego zadaniem jest znalezienie jak najlepszego rozwiązania, przynoszącego korzyści obu stronom ewentualnego konfliktu, czy zawarcia sojuszu.
• Tantei [dosł. "detektyw"; Szpieg] – zaufany osobnik, obdarzony dużą spostrzegawczością i szybkością, którego głównym zadaniem jest zdobywanie informacji na temat innych watah, płoszenie zwierzyny, zbierania ziół itp. Szpieg, podobnie jak Zastępca oraz Dyplomata podlegają bezpośrednio Przywódcy.
Głównymi zadaniami wilków należących doń są: obrona grupy, walka o własne lub cudze tereny oraz polowania. W Kiheitai wprowadzony został podział na dwie niezależne dywizje, z których każda ma swojego lidera, a ten bezpośrednio podlega Przywódcy. Wyróżniamy więc:
• Yakuin [Oficer] – wspomniani przywódcy dywizji, stojący na równi w wewnętrznej hierarchii.
• Senshi [Wojownik] – wszyscy pozostali członkowie dywizji, podlegający Oficerom. Wojownik musi być nie tylko sprawny fizycznie, ale również psychicznie. Musi myśleć racjonalnie w każdej sytuacji. Jest najlepszym z najlepszych... ale jego Oficer go przewyższa.

Wraz ze wzrostem grupy - rang przybędzie więcej.
Warto zaznaczyć, że używanie Japońskiego nazewnictwa rang leży tylko i wyłącznie w Waszym upodobaniu.

Całość jest wiadomością jak i pytaniem od usera do usera.

Nie ma co owijać w bawełnę. Uczciwie powiem Wam, że Kahei - jak już pewnie zauważyliście - powoli pokazuje swoje "prawdziwe oblicze" jakkolwiek tandetnie to brzmi. Potrwa to jeszcze jakiś czas, jednak ostatecznie zrzuci "maskę" i skończy z udawaniem. Co z tego wyniknie? Na pewno mnóstwo zamieszania i zmian, zarówno w jego życiu, waszych postaci jak i w samym Kiheitai. Żeby jednak nie "spoilerować" za bardzo, powiem tylko tyle, że jedną z zasad będzie "po trupach do celu". Mniej ważna, czy nie, to się okaże.

Moja prośba jest taka, aby każdy z Was zastanowił się nad swoimi postaciami, czy widzicie je w roli "tych złych"... teoretycznie niezależnie od swojej woli - Przywódca jest od wydawania rozkazów, i jakby na to nie patrzeć - trzeba je wykonać, nawet te pozbawione przykładowo moralności. Brak stanowczości i sztywnego trzymania się wykonywania rozkazów, spowodowałby narastanie chaosu. Każdy robiłby co mu się żywnie podoba - i owszem, Kahei nie zabrania swoim "poddanym" zaczerpnięcia nieco beztroski, luzu, swobody, jednak jeśli przyjdzie czas na wydanie rozkazu - ma zostać on wykonany. Nie chcę też, żebyście odebrali to w sposób "aha, czyli nasze postacie są jego marionetkami?" - w każdej (tak mi się wydaje) armii panuje niemalże taka sama zasada. Jest dowódca, którego wszyscy mają obowiązek się słuchać - osoba ta bez powodu nie została awansowana do rangi "dowódcy". Tutaj, na forum Wasze postacie samowolnie wybrały podążanie za Kahei'em z bliżej nieokreślonych powodów (każdy wszak ma własny).
Nieco zboczyłam jednak z tematu, chodzi mi głównie o to, aby każdy z Was powiedział mi otwarcie co sądzi o takim obrocie spraw. Chciałabym po prostu wiedzieć "na czym stoję". Głównie łazi mi po łbie Nenille, która w moich oczach zawsze będzie "tą dobrą".

Heloł maj frend. Tak więc nadszedł ten zaczarodziejski czas, aby trochę watahowo-fachowo popisać. No więc ja Mestora widzę jako wahającego się pomiędzy chaotycznym neutralnym a praworządnym złym. Tak, to idealnie opisuje jego stronę charakteru, którą chyba można uznać za złą, jeśli o to chodziło. W ostateczności jest złem samym w sobie. No po prostu potrafi być złym, mnie osobiście usersko zawsze pociągały złe postacie w grach i filmach (w fable zawsze były te różki <3). Jego ułomność - być może, raczej, tak myślę - będzie zanikać, dzięki czemu rozkazy będzie przyjmował.. chętniej. Niż dotychczas.
Tak więc nie mam nic przeciwko, na mnie możesz liczyć - co tylko rozkażesz, o, panie.

O, kurczę.. No i cóż, Kah, masz raczej właściwe mniemanie o Nen. Ona raczej nie angażuje się w bójki, choć jest gotowa stanąć w czyjejś obronie. Jednak mimo wszystko - woli załatwić sprawę pokojowo.
I z pewnością - spodziewaj się kilku wątpliwości, a nawet uwag z jej strony, ale mimo wszystko wydaje mi się, że po pewnym czasie się dostosuje. Doszła do watahy na własne życzenie, więc... No, cóż.
Niczego nie obiecuję, zobaczymy jak to wyjdzie w fabule, jednak nie sądzę, żeby pojawiły się jakieś większe komplikacje.

Jeśli chodzi o Aza, ma już swojego idola i cokolwiek się stanie zdania o nim nie zmieni. Może mieć pewne wątpliwości, jak to on, ale jako istota w gruncie rzeczy bardzo ambitna, w końcu pewnie zacznie się skłaniać ku tej ciemnej stronie, którą Mestor reklamuje w podpisie.

Nie wiem tylko, czy nie zastosuję jakiegoś chwytu z drastyczną zmianą osobowości w wyniku urazu... Zobaczymy jak to się w fabule uda rozegrać xP

W każdym razie dziękuję tym co już napisali i czekam na tych, którzy nie napisali xP.

Ale mam do was jeszcze jedną prośbę: Kahei jest uziemiony w temacie z walką, więc na was spada obowiązek przejmowania terenów i używanie tych, których mamy (za olewanie przejętych terenów, karą jest ich odebranie). Właściwie sami możecie też oznaczać (nie lubię tego słowa ) tereny, mam na myśli też ten, na którym Wielki Pan Przywódca sam nie był. Od tego też mamy ten temat, wymieniajmy się linkami, jesteśmy grupą, więc jak grupa działać musimy.

Kahei zaczął wczoraj: https://mooncall.forumpl.net/t44-rozstaje
Az dokończył dzisiaj. Takie zaznaczanie/przejmowanie niczyich terenów trwa - u nas - minimum 4 dni, dla pewności, acz sądzę, że 3 też zostałyby zaakceptowane.

Ja oczywiście zostanę w watasze bez znaczenia jakiego to charakteru by ona nie miała. Moja postać z natury jest kimś, kto kryje się za większymi, a że spodobało jej się krycie u boku Kaheia to nie ma najmniejszych szans, by odeszła z watahy przez jego charakter. Prawdopodobnie wpłynie to na nią nieco, ale raczej na plus, bo jak na razie przypomina nieco rozszalałego szczeniaka, który co prawda potrafi się zachować w odpowiednich sytuacjach, ale i tak przyda się ją nieco ogarnąć. A coś takiego z pewnością jej w tym pomoże.

Uff... Z racji tej, że forum powolutku odżywa, odświeżyłem nieco opis, a właściwie wlepiłem gotowy, który pisałem już dawno. Rozumowanie lekko zmieniło mi się od tamtego czasu, jednak nie tak diametralnie, żeby pisać to wszystko od początku (w każdym razie nie dziś xP).

Jeśli ktoś tu zajrzy i ma ewentualne uwagi to czekam.

Teraz mogę iść spać...