Jagodowy Gaj
+7
Inter
Liliya
Rahnai
Lethys
Kahei
Azhrarn
Savrael
11 posters
MoonCall :: Kraina :: Łańcuch Górski :: Szmaragdowy Las
Strona 1 z 9
Strona 1 z 9 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9
Jagodowy Gaj
W centralnej części Szmaragdowego Lasu znajduje się nieduża polana, pokryta typową, leśną roślinnością. Pośród zawilców, które na wiosnę ścielą podłożę białymi kwiatami, znajduje się wiele jagodników borówki czarnej oraz kilka większych krzewów roślin z tego samego rodzaju. Od wiosny do późnego lata, znaleźć tu można różnobarwne owoce - czarne, fioletowe, czerwone - stanowiące pożywienie dla wielu gatunków zwierząt.
Re: Jagodowy Gaj
Uciekali niestrudzenie, bojąc się, że krokodyl podąża w ślad za nimi - wilk i jeleń, odwieczni wrogowie, których połączyła chęć przetrwania, ale...
kopytny niekoniecznie tak to odbierał. W opinii jelenia, krokodyl od dawna nie był zagrożeniem, a jedynie czarny basior, uczepił się go 'jak rzep psiego ogona'. Gnał więc, zwodząc drapieżnika, do momentu w którym, wykończony wydarzeniami dnia dzisiejszego, opadł z sił.
Basior jednak, zamiast zaatakować jak na łowcę przystało, zatrzymał się kilka kroków od jelenia i zaczął nerwowo rozglądać się wokół, spodziewając się w każdej chwili ataku tych wielkich, strasznych, krokodylich szczęk.
kopytny niekoniecznie tak to odbierał. W opinii jelenia, krokodyl od dawna nie był zagrożeniem, a jedynie czarny basior, uczepił się go 'jak rzep psiego ogona'. Gnał więc, zwodząc drapieżnika, do momentu w którym, wykończony wydarzeniami dnia dzisiejszego, opadł z sił.
Basior jednak, zamiast zaatakować jak na łowcę przystało, zatrzymał się kilka kroków od jelenia i zaczął nerwowo rozglądać się wokół, spodziewając się w każdej chwili ataku tych wielkich, strasznych, krokodylich szczęk.
Re: Jagodowy Gaj
Wtem na horyzoncie pojawił się Przywódca, który podczas ucieczki taktycznego odwrotu poprzedzonego galopem zwycięstwa, zdążył zauważyć, że krokodyl pomimo, iż wygląda strasznie, nie jest tak naprawdę dobrym biegaczem, ba, nawet nie rzucił się do pogoni za Zwycięzcą. Tak więc, "Aniki" szedł już wolniejszym krokiem, z wysoko uniesionym łbem, zupełnie jakby powrócił właśnie z wojny, w której wygrał. Ten majestat, którym w tym momencie Kahei był wręcz przesiąknięty, musiał zaimponować Az'owi, który to uważał go przecież za swego idola.
Zauważywszy ledwie żywego jelenia, znacznie osłabionego walką z bagnem jak i późniejszą ucieczką, zbliżył się doń:
- Widzę, że jednak nie próżnowałeś, podczas kiedy ja zgładziłem Króla Jaszczurek - rzucił, unosząc w tej chwili ogon - a jednak zastanawia mnie dlaczego jeszcze nie dobiłeś tego biedaka. - Wskazał znaczącym spojrzeniem na niedoszłą ofiarę. Swoją drogą... jelenie w tej krainie to mają jednak ciężkie życie.
Zauważywszy ledwie żywego jelenia, znacznie osłabionego walką z bagnem jak i późniejszą ucieczką, zbliżył się doń:
- Widzę, że jednak nie próżnowałeś, podczas kiedy ja zgładziłem Króla Jaszczurek - rzucił, unosząc w tej chwili ogon - a jednak zastanawia mnie dlaczego jeszcze nie dobiłeś tego biedaka. - Wskazał znaczącym spojrzeniem na niedoszłą ofiarę. Swoją drogą... jelenie w tej krainie to mają jednak ciężkie życie.
Re: Jagodowy Gaj
Wolno przetrawiał informacje, więc na wieść o śmierci potwora, zareagował z pewnym opóźnieniem. Wówczas otworzył pysk w geście niemego zachwytu i zaskoczenia zarazem.
W postrzeganiu Czarnego, Aniki przerósł właśnie swoją dotychczasową pozycję idola i przywódcy, awansując do rangi jakiegoś bóstwa.
Czując, że wykazał się ogromnym tchórzostwem, pozostawiając lidera w samotnej walce przeciwko Królowi Jaszczurek, Az miał zamiar wykonać 'płaszczenie się ze wślizgu' i błagać o wybaczenie, ale... Pytanie o jelenia przerwało ten wewnętrzny proces karcenia się.
Zupełnie zapomniał, że oprócz tymczasowej funkcji ofiary, odgrywał też w tej całej historii rolę łowcy.
- Czekałem na twój triumfalny powrót, Aniki - skłamał szybko, a potem rzucił wilkowi porozumiewawcze spojrzenie i począł podkradać się do jelenia, zachodząc go od boku i zmierzając ku tyłowi (oczywiście w odpowiedniej odległości). Przyczaił się w jagodnikach z zamiarem wyskoczenia w odpowiedniej chwili i zaatakowania zdobyczy (której dobicie aż takich podchodów nie wymagało, bo wszak ledwo żyła).
W postrzeganiu Czarnego, Aniki przerósł właśnie swoją dotychczasową pozycję idola i przywódcy, awansując do rangi jakiegoś bóstwa.
Czując, że wykazał się ogromnym tchórzostwem, pozostawiając lidera w samotnej walce przeciwko Królowi Jaszczurek, Az miał zamiar wykonać 'płaszczenie się ze wślizgu' i błagać o wybaczenie, ale... Pytanie o jelenia przerwało ten wewnętrzny proces karcenia się.
Zupełnie zapomniał, że oprócz tymczasowej funkcji ofiary, odgrywał też w tej całej historii rolę łowcy.
- Czekałem na twój triumfalny powrót, Aniki - skłamał szybko, a potem rzucił wilkowi porozumiewawcze spojrzenie i począł podkradać się do jelenia, zachodząc go od boku i zmierzając ku tyłowi (oczywiście w odpowiedniej odległości). Przyczaił się w jagodnikach z zamiarem wyskoczenia w odpowiedniej chwili i zaatakowania zdobyczy (której dobicie aż takich podchodów nie wymagało, bo wszak ledwo żyła).
Re: Jagodowy Gaj
A mina Kahei'a natomiast szybko przerodziła się w zadumę, zaraz potem w wyraźne zasmucenie, co było... naprawdę, oryginalnym widokiem. Patrzył tak na jelenia przez jakiś czas, po czym przeniósł wzrok na Az'a, czy raczej jagodniki, w których ten się przyczaił.
- Nie jest ci go żal? - Zapewne zaskoczył tym pytaniem niejednego czytającego, który jako tako zna Szarego.
- Tyle biedak przeszedł... najpierw bagna chciały go pochłonąć, później raz jeszcze spotkał się z zamiarem skrócenia jego życia, w ostateczności po raz trzeci dzisiejszego dnia otarł się o śmierć, spotykając Króla Jaszczurek... - Gdyby tylko mógł, zapewne wygiąłby w tym momencie pysk w podkówkę, niestety nie miał takiej możliwości, toteż siedział nad jeleniem, sprawiając wrażenie przybitego.
- Nie jest ci go żal? - Zapewne zaskoczył tym pytaniem niejednego czytającego, który jako tako zna Szarego.
- Tyle biedak przeszedł... najpierw bagna chciały go pochłonąć, później raz jeszcze spotkał się z zamiarem skrócenia jego życia, w ostateczności po raz trzeci dzisiejszego dnia otarł się o śmierć, spotykając Króla Jaszczurek... - Gdyby tylko mógł, zapewne wygiąłby w tym momencie pysk w podkówkę, niestety nie miał takiej możliwości, toteż siedział nad jeleniem, sprawiając wrażenie przybitego.
Re: Jagodowy Gaj
- Gdyby potrafił myśleć.. - rzekł (w jego mniemaniu bowiem roślinożerca nie mógł być obdarzony uczuciami wyższymi, czy jakąkolwiek typowo wilczą inteligencją). - ...chciałbym, żeby do nas dołączył. - Zmarszczył nos.
Jeleń był mu bliski. Tyle razem przeszli, cudem ocalili marne żywoty, a skoro Aniki nie wymagał dobicia jelenia, Czarny wstał, zapewne tym samym niwecząc jakikolwiek atak z zaskoczenia i zaczął się wycofywać. - Ale to nie zmienia faktu, że jestem głodny... - pomarudził, gdy mu kiszki marsza grały.
Jeleń był mu bliski. Tyle razem przeszli, cudem ocalili marne żywoty, a skoro Aniki nie wymagał dobicia jelenia, Czarny wstał, zapewne tym samym niwecząc jakikolwiek atak z zaskoczenia i zaczął się wycofywać. - Ale to nie zmienia faktu, że jestem głodny... - pomarudził, gdy mu kiszki marsza grały.
Re: Jagodowy Gaj
- Hm, fakt. - Wzruszył barkami, od razu zmieniając swój dobity wyraz pyska na ten poważniejszy. Tak, to było sztuczne i po raz kolejny sprawdzał cierpliwość, jak i "oddanie" Az'a.
- W każdym razie jestem zadowolony, że nie postąpiłeś wbrew mojemu słowu. - Ojej, czyżby pochwała?! Brawo, Zwolenniku! Tak czy siak, po tych słowach Kahei wykonał gwałtowny ruch, jakim było rzucenie się z kłami do szyi zwierza. Sam na pewno nie da rady go uśmiercić pomimo, że ten jest już osłabiony. Nie wydziwiajmy aż tak...
Wraz z zatopieniem kłów w ciele jelenia, ten wydał z siebie przeraźliwy "krzyk" bólu, co nie zrobiło na Przywódcy większego wrażenia, a jedynie spowodowało mocniejsze zaciśnięcie kłów i posłanie znaczącego spojrzenia w stronę Az'a.
- W każdym razie jestem zadowolony, że nie postąpiłeś wbrew mojemu słowu. - Ojej, czyżby pochwała?! Brawo, Zwolenniku! Tak czy siak, po tych słowach Kahei wykonał gwałtowny ruch, jakim było rzucenie się z kłami do szyi zwierza. Sam na pewno nie da rady go uśmiercić pomimo, że ten jest już osłabiony. Nie wydziwiajmy aż tak...
Wraz z zatopieniem kłów w ciele jelenia, ten wydał z siebie przeraźliwy "krzyk" bólu, co nie zrobiło na Przywódcy większego wrażenia, a jedynie spowodowało mocniejsze zaciśnięcie kłów i posłanie znaczącego spojrzenia w stronę Az'a.
Re: Jagodowy Gaj
...przywódca nigdy nie przestanie go zaskakiwać. Już miał protestować (bo naprawdę polubił tego jelenia!), ale nie chciał stracić dopiero co zdobytego plusa pod postacią tej wyjątkowej pochwały.
Skulił uszy, nie chcąc wsłuchiwać się w odgłosy wydawane przez konającego zwierza i z żalem w sercu, ruszył na pomoc Kahei'owi. Wyobrażając sobie, iż w istocie zabija krwiożerczą bestię z bagien, a nie biednego Króla Królików, zatopił kły w podgardlu jelenia.
Szamotał się z ofiarą do momentu, w którym ta - pod naporem dwóch wilków i w wyniku tych wszystkich traumatycznych przejść - wyzionęła ducha.
Skulił uszy, nie chcąc wsłuchiwać się w odgłosy wydawane przez konającego zwierza i z żalem w sercu, ruszył na pomoc Kahei'owi. Wyobrażając sobie, iż w istocie zabija krwiożerczą bestię z bagien, a nie biednego Króla Królików, zatopił kły w podgardlu jelenia.
Szamotał się z ofiarą do momentu, w którym ta - pod naporem dwóch wilków i w wyniku tych wszystkich traumatycznych przejść - wyzionęła ducha.
Re: Jagodowy Gaj
Mimo tego, że jeleń wyzionął ducha, trzymał go dla pewności jeszcze przez jakąś chwilę. Przez ten cały czas nie rozluźnił ucisku nawet minimalnie. Już był pewny, że jeleń nie wstanie i nie zwieje jak poprzednio, tak więc puścił jego szyję i nie oblizując nawet pyska, zabrał się do pałaszowania zwierza. Zaczął od brzucha, widocznie tamtejsze okolice bardziej mu smakowały. Odrywał i pożerał spore kawały mięsa.
Re: Jagodowy Gaj
Nauczony, by nie pchać się do żarcia, kiedy przywódca się posilał, odczekał kilka chwil nim zdecydował się na odważny ruch i oderwanie dla siebie kawałka mięsa z górnej części jeleniej kończyny.
Połykał tak duże kawałki, że omal się nie udławił. Już od dawna nie miał okazji delektować się smakiem tego gatunku dziczyzny, stąd zapewne brak pohamowania w jej pożeraniu.
Połykał tak duże kawałki, że omal się nie udławił. Już od dawna nie miał okazji delektować się smakiem tego gatunku dziczyzny, stąd zapewne brak pohamowania w jej pożeraniu.
Re: Jagodowy Gaj
Kiedy zauważył odważny krok Az'a, spojrzał na niego przelotnie. O dziwo nie wykazał żadnej agresji, bowiem późniejsze czynności byłyby z tym sprzeczne. Jadł... czy raczej pożerał wielkie kawały swej zdobyczy jeszcze przez jakiś czas, jednak ostatecznie stwierdził, że nie są bezpieczni na zupełnie obcym terenie, we dwójkę w dodatku z ofiarą, którą upolowali ryzykując własne życie.
- Musimy to stąd zabrać. Dla reszty. - Mruknął, podnosząc łeb do góry i oblizawszy pysk od krwi, chwycił za jedną z nóg jelenia. Zdążą jeszcze zjeść, jednak już na spokojnie.
- Musimy to stąd zabrać. Dla reszty. - Mruknął, podnosząc łeb do góry i oblizawszy pysk od krwi, chwycił za jedną z nóg jelenia. Zdążą jeszcze zjeść, jednak już na spokojnie.
Re: Jagodowy Gaj
Pokiwał łbem, oblizując jednocześnie pysk z krwi i mięsnych resztek. - Skała? - zagaił, chwytając jelenia za nogę i przejmując na siebie jakąś połowę ciężaru zwłok. We dwóch nie powinni mieć problemu z zaciągnięciem zdobyczy 'do siebie'.
Zakładając, że obaj tachali jelenia, zamierzał pomagać w tej czynności dzielnie, aż do momentu, w którym wraz z Kahei'em zniknie na horyzoncie.
/zt
Zakładając, że obaj tachali jelenia, zamierzał pomagać w tej czynności dzielnie, aż do momentu, w którym wraz z Kahei'em zniknie na horyzoncie.
/zt
Re: Jagodowy Gaj
Więc, żeby nie przedłużać: takim oto sposobem, oboje zniknęli na horyzoncie, pozostawiając za sobą tylko krwawe plamy ze zwłok ofiary.
/zt
/zt
Re: Jagodowy Gaj
Przytruchtał. W sumie sam do końca nie wiedział, co tu robi. Jedynym, co pozwoliło mu w tej chwili zająć myśli było stadko dzików. Locha i warchlaki, no, no! To może być mocno niebezpiecze zadanie. Lethys ugiął łapy i ruszył powoli przed siebie. Zabawa z matką raczej odpada - samica będzie tak wściekła, że rozniesie go w try miga. Lecz cóż to?
Po dłuższym przyjrzeniu się losze, basior w końcu zauważył ćmę, siedzącą na jej plecach. Potrwało to wyjątkowo długo, bowiem, jak powszechnie wiadomo, Lethys nie należał do najbystrzejszych stworzeń w tej krainie. Basior posunął się jeszcze trochę do przodu, nie chcąc narazić się an gniew lochy, ale jedynie troszkę ją przepłoszyć. Nocny motyl był znacznie ciekawszy niż zabawa z dziką świnią, ale żeby go zdobyć... Cóż, będzie musiał narazić własną skórę, a bardzo nie chciał tego robić. Wilk podszedł jeszcze bliżej. Skradał się z wiatrem, tak by dzik wyczuł jego zapach i rozpoczął albo atak, albo ucieczkę.
Po dłuższym przyjrzeniu się losze, basior w końcu zauważył ćmę, siedzącą na jej plecach. Potrwało to wyjątkowo długo, bowiem, jak powszechnie wiadomo, Lethys nie należał do najbystrzejszych stworzeń w tej krainie. Basior posunął się jeszcze trochę do przodu, nie chcąc narazić się an gniew lochy, ale jedynie troszkę ją przepłoszyć. Nocny motyl był znacznie ciekawszy niż zabawa z dziką świnią, ale żeby go zdobyć... Cóż, będzie musiał narazić własną skórę, a bardzo nie chciał tego robić. Wilk podszedł jeszcze bliżej. Skradał się z wiatrem, tak by dzik wyczuł jego zapach i rozpoczął albo atak, albo ucieczkę.
Re: Jagodowy Gaj
Basior ruszył powoli w kierunku lochy, chcąc nieco ją przepłoszyć. Irytacja zwierzęcia sięgałą jednak granic. Lethys podszedł chyba zbyt blisko, bo w końcu świnia okazała swoje niezadowolenie poprzez wydanie rozdzierającego pisku. Basior stulił uszy i ruszył jeszcze krok do przodu, jednakże samica opierała się dalej. Dlaczego nie może w końcu się ruszyć?!
Warchlaki z niepokojem oglądały następujące wydarzenia - wielki wilk był coraz bliżej i chyba nie miał zbyt dobrych zamiarów. Lethys odsłonił kły i warknął głucho. Locha tym razem rozstawiła szeroko nogi, stając pewnie. Czarny wciąż obserwował nocnego motyla, który zdawał się nie zwracać chwilowo zbytniej uwagi na czyhające nań niebezpieczeństwo. W końcu samica, wyjątkowo zdenerwowana dalszymi posunięciami wilka, ruszyła pędem przed siebie. Ćma wzniosła się do góry, trzepocząc drobnymi skrzydełkami. Leciała w tej chwili akurat w stronę, w którą Lethys mógł uciekać, więc basior puścił się za nią pędem. Wściekły dzik ruszył za nim, nie zważając zbytnio na prawdziwy cel podchodów drapieżnika. Jeszcze tylko trochę, tylko trochę! W końcu motyl znalazł się na wysokość łapy nad nim. Lethys wybił się mocno z tylnych łap i chwycił owada w szczęki. Zacisnął je, jednak o dziwo, motyl szamotał się dalej w jego pysku. uczucie było przerażające, ale teraz należało się skupić na czymś innym. Locha wciąż go goniła i czas znaleźć jakąś kryjówkę. W oczy rzucał się położony kilka susuów dalej przewalony, spruchniały pień. Nie namyślając się długo, Lethys rzucił się pędem w jego kierunku po czym ukrył w środku. Locha, najpierw całkowicie zdezorientowana, odpuściła, widząc, że samiec jest an tyle daleko, by nie zagrozić jej potomstwu. Powróciła w spokoju do warchlaków.
Lethys po pewnym czasie wyjrzał z pnia, rozejrzał się i postanowił doręczyć przesyłkę. Motyl wciąż szamotał się w jgo pysku, laskocząc jego język i podniebienie. Wilk odszedł.
*nmgt*
Warchlaki z niepokojem oglądały następujące wydarzenia - wielki wilk był coraz bliżej i chyba nie miał zbyt dobrych zamiarów. Lethys odsłonił kły i warknął głucho. Locha tym razem rozstawiła szeroko nogi, stając pewnie. Czarny wciąż obserwował nocnego motyla, który zdawał się nie zwracać chwilowo zbytniej uwagi na czyhające nań niebezpieczeństwo. W końcu samica, wyjątkowo zdenerwowana dalszymi posunięciami wilka, ruszyła pędem przed siebie. Ćma wzniosła się do góry, trzepocząc drobnymi skrzydełkami. Leciała w tej chwili akurat w stronę, w którą Lethys mógł uciekać, więc basior puścił się za nią pędem. Wściekły dzik ruszył za nim, nie zważając zbytnio na prawdziwy cel podchodów drapieżnika. Jeszcze tylko trochę, tylko trochę! W końcu motyl znalazł się na wysokość łapy nad nim. Lethys wybił się mocno z tylnych łap i chwycił owada w szczęki. Zacisnął je, jednak o dziwo, motyl szamotał się dalej w jego pysku. uczucie było przerażające, ale teraz należało się skupić na czymś innym. Locha wciąż go goniła i czas znaleźć jakąś kryjówkę. W oczy rzucał się położony kilka susuów dalej przewalony, spruchniały pień. Nie namyślając się długo, Lethys rzucił się pędem w jego kierunku po czym ukrył w środku. Locha, najpierw całkowicie zdezorientowana, odpuściła, widząc, że samiec jest an tyle daleko, by nie zagrozić jej potomstwu. Powróciła w spokoju do warchlaków.
Lethys po pewnym czasie wyjrzał z pnia, rozejrzał się i postanowił doręczyć przesyłkę. Motyl wciąż szamotał się w jgo pysku, laskocząc jego język i podniebienie. Wilk odszedł.
*nmgt*
Re: Jagodowy Gaj
Nie ma co tu kryć - Rahnai nie odbywał wycieczki krajoznawczej, lecz przyszedł tu w bardzo jasnym celu. Mianowicie, chciał bezczelnie zatrzeć zapach innych wilków, które co jakiś czas się to panoszyły. To nie były ich ziemie i nigdy nie będą, syn północy miał nadzieję, że o tym wiedzą i nie liczyli na nic innego. Prawda jest taka, że poza Yanakhtą żaden wilk nie był wystarczająco przystosowany do życia w górach. Śnieżnobiałe w większości stado miało więc pełne prawo wypędzić stąd całą resztę, co Rahnai powoli robił.
Nadszedłszy od strony potoku, co jakiś czas przystawał i unosił tylną łapę, oznaczając ziemię. Gdzieniegdzie też ocierał się o pnie drzew, zaczepiał lekko o gałęzie krzewów, pozostawiając tam kłębki swojej sierści. Dla każdego wilka to bardzo wyraźny znak. Dziwne by było, gdyby któryś tego nie pojmował.
Rahnai pobył tu chwilę, by jego charakterystyczny zapach przesiąkł pokrywę śnieżną. Zaraz potem ruszył dalej, w głąb sosnowego lasu. On także będzie ich, i, jeśli dobrze pójdzie, całkiem niedługo.
zt
Nadszedłszy od strony potoku, co jakiś czas przystawał i unosił tylną łapę, oznaczając ziemię. Gdzieniegdzie też ocierał się o pnie drzew, zaczepiał lekko o gałęzie krzewów, pozostawiając tam kłębki swojej sierści. Dla każdego wilka to bardzo wyraźny znak. Dziwne by było, gdyby któryś tego nie pojmował.
Rahnai pobył tu chwilę, by jego charakterystyczny zapach przesiąkł pokrywę śnieżną. Zaraz potem ruszył dalej, w głąb sosnowego lasu. On także będzie ich, i, jeśli dobrze pójdzie, całkiem niedługo.
zt
Rahnai- Wilk
- Liczba postów : 150
Jest z nami od : 26/04/2011
Wataha : Yanakhta
Zdrowie :
Siła : 20
Zręczność : 16
Re: Jagodowy Gaj
Szła przebierając łapami po nieznanych szlakach nieznanych terenów próbując wypatrzeć jakieś nieznane jej punkty charakterystyczne. W swoich codziennych rozmyślaniach podjęła teraz temat "czy to są jeszcze nasze tereny czy już nie?". Tak... nazywała je już "naszymy" bo rzeczywiście czuła się częścią czegoś, co można określić zaimkiem "my". Co z tego, że nie znała nikogo poza Rahnaiem i... i... i Interem i że nie miała pojęcia o tym, jak funkcjonuje jej nowa wataha. Ważne że...
powęszyła w powietrzu.
A potem na ziemi.
...ważne że to były jej tereny.
Stwierdziła zaraz że po zapachu, który był dość intensywny - pewnie pozostawiony niedawno, może odnaleźć swoich towarzyszy, albo chociaż wyjście z lasu. Skierowała więc pysk w stronę wonnej fali i natrafiła na pewien słodki zapach. Podążyła w tamtym kierunku i aż zamachała ogonem z zachwytu. Jagody!
powęszyła w powietrzu.
A potem na ziemi.
...ważne że to były jej tereny.
Stwierdziła zaraz że po zapachu, który był dość intensywny - pewnie pozostawiony niedawno, może odnaleźć swoich towarzyszy, albo chociaż wyjście z lasu. Skierowała więc pysk w stronę wonnej fali i natrafiła na pewien słodki zapach. Podążyła w tamtym kierunku i aż zamachała ogonem z zachwytu. Jagody!
Liliya- Wilk
- Liczba postów : 64
Jest z nami od : 21/04/2011
Wataha : Yanakhta
Zdrowie :
Siła : 23
Zręczność : 15
Re: Jagodowy Gaj
Po początkowym entuzjazmie nagle legła w trawie próbując ukryć swoją jakże widoczną z daleka barwę sierści. Jagody jagodami, ale zwierzęta które przybędą tu na poszukiwanie owoców mogą być jeszcze ciekawsze... Przyczaiła się więc i obserwowała. Być może... być może przybywające tu stworzenia nie potrafią odróżnić barwy zielonej od białej... być może... być może nie będą potrafiły odróżnić białego futra drapieżnika od białej kreacji kwitnących wszędzie kwiatów.
Liliya- Wilk
- Liczba postów : 64
Jest z nami od : 21/04/2011
Wataha : Yanakhta
Zdrowie :
Siła : 23
Zręczność : 15
Re: Jagodowy Gaj
Brak ruchu ze strony obserwowanych przez nią zarośli sugerował, że z obiadu nici. Jednak zawsze można się zadowolić deserem, co nie?
Wstała więc i skoczyła w jagodowe krzewy z nosem wyczulonym na najmniejszy zapach ciemnej kulki.
I mogłaby tak teraz spędzić tu kilka godzin odliczając co dwie minuty jedną jagódkę ale... raz że dziś nie jest jutro dwa że nie ma jeszcze 16 trzy że żaden świstak jeszcze nie zdecydował się skupować tego, co sam może sobie nazbierać. Tak więc pochłaniała jagódkę za jagódką mając cichą nadzieję że żadne paskudztwo ich wcześniej nie zatruło.
Wstała więc i skoczyła w jagodowe krzewy z nosem wyczulonym na najmniejszy zapach ciemnej kulki.
I mogłaby tak teraz spędzić tu kilka godzin odliczając co dwie minuty jedną jagódkę ale... raz że dziś nie jest jutro dwa że nie ma jeszcze 16 trzy że żaden świstak jeszcze nie zdecydował się skupować tego, co sam może sobie nazbierać. Tak więc pochłaniała jagódkę za jagódką mając cichą nadzieję że żadne paskudztwo ich wcześniej nie zatruło.
Liliya- Wilk
- Liczba postów : 64
Jest z nami od : 21/04/2011
Wataha : Yanakhta
Zdrowie :
Siła : 23
Zręczność : 15
Re: Jagodowy Gaj
Inter buszował w krzakach jagód szukając niewielkich gryzoni. Jego głównym celem było upolowanie królika albo jakieś wiewiórki. Białas zamarł w bezruchu nasłuchując.Nic. Jedynie jakiś dzięcioł uderzył dziobem w pobliskie drzewo. Wilk westchnął, najwidoczniej na tym terenie nie było żadnego "obiadu" . Miał już odejść, gdy nagle silniejszy powiew wiatru przyniósł do jego nozdrzy znajomy zapach. Tak, to z pewnością był rumianek, kwiat,który znał najlepiej ze wszystkich.Inter podążył za zapachem .Zauważył w krzewach jagód roślinę z białymi kwiatkami.Podbiegł do niej i obwąchał dokładnie. To na pewno ten. Zerwał dwa kwiaty, bowiem rosły nieopodal siebie i schował je w futro. Po chwili zniknął w gęstwinie jagodowych krzewów, i udał się do lasu licząc że tam znajdzie coś do jedzenia.
/zt
2x rumianek pospolity zebrane
/zt
2x rumianek pospolity zebrane
Inter- Wilk
- Liczba postów : 352
Jest z nami od : 22/04/2011
Wataha : Yanakhta
Zdrowie :
Siła : 10
Zręczność : 20
Re: Jagodowy Gaj
Niestety, cały jagodowy entuzjazm, jakim była przesiąknięta szybko wyparował, gdyż samych jagódek zdążyło wyrosnąć niewiele... Zawiedziona wtykała nos w coraz to nowe zarośla. Do jednych nawet zdołała wepchnąć cały łeb. Na próżno... nie było tam żadnych jagód. Jedynie jakiś biały kwiat z dużym, żółtym środkiem. Nuda...
Wyszła z krzaczorów i z ostatkami nadziei ruszyła ścieżką wydeptaną zapewne przez jakieś leśne żyjątka.
Przesuwała i nosem i wzrokiem po świeżych listkach, po gołych gałęziach, po zeszłorocznych listkach użyźniających glebę... Nic. Nic poza kolejnym białym kwiatem.
- Hm... jakby się tak zastanowić... - powiedziała do siebie wilczyca trącając roślinę nosem - ...jest podobny do tamtego którego wtedy pokazywała mi mama... - przechyliła łeb. Może rzeczywiście był podobny? Tylko czemu rodzicielka go jej pokazywała?
Ruszyła dalej... nie zauważając białego wilka który perfidnie jej zwinął te dwa kwiatuszki sprzed nosa >.> dobrze chociaż że byli z jednej drużyny.
/wzt
Wyszła z krzaczorów i z ostatkami nadziei ruszyła ścieżką wydeptaną zapewne przez jakieś leśne żyjątka.
Przesuwała i nosem i wzrokiem po świeżych listkach, po gołych gałęziach, po zeszłorocznych listkach użyźniających glebę... Nic. Nic poza kolejnym białym kwiatem.
- Hm... jakby się tak zastanowić... - powiedziała do siebie wilczyca trącając roślinę nosem - ...jest podobny do tamtego którego wtedy pokazywała mi mama... - przechyliła łeb. Może rzeczywiście był podobny? Tylko czemu rodzicielka go jej pokazywała?
Ruszyła dalej... nie zauważając białego wilka który perfidnie jej zwinął te dwa kwiatuszki sprzed nosa >.> dobrze chociaż że byli z jednej drużyny.
/wzt
Liliya- Wilk
- Liczba postów : 64
Jest z nami od : 21/04/2011
Wataha : Yanakhta
Zdrowie :
Siła : 23
Zręczność : 15
Re: Jagodowy Gaj
Dosyć długa droga przez las doprowadziła go właśnie w to miejsce. Zatrzymał się powoli i ustawił łapy w odpowiedni i dosyć charakterystyczny sposób, który w połączeniu z uniesionym wysoko łbem i wyprostowaną sylwetką tylko wzmocnił jego książęcy autorytet. Wzrokiem omiótł otoczenie, a uszy obracały się raz w jedną, raz w drugą stronę próbując zlokalizować ewentualne źródła szelestu. I zaiste pojawiły się takowe zaledwie parę sekund po jego przybyciu. Jeden z nich nadbiegał od strony wschodu, zaś drugi północnego zachodu. Nie był jednak pewien co się kryje pod osłoną nocy.
Lelouch- Wilk
- Liczba postów : 52
Jest z nami od : 30/04/2011
Zdrowie :
Siła : 20
Zręczność : 23
Re: Jagodowy Gaj
The member 'Lelouch' has done the following action : Generator Losowy
'Zwierzęta - las' :
'Zwierzęta - las' :
Re: Jagodowy Gaj
Szła tuż za nim, zastanawiając się czy jest dobrym tropicielem. W każdym razie jeśli nie był, to sprawiał wrażenie takiego, o co zapewne mu chodziło. Ona o mało nie wpadła na Lelouch'a kiedy ten zatrzymał się, według niej, nagle. Stanęła obok mrucząc coś cicho, ale po chwili zamilkła uważnie nasłuchując. Niesamowite, że tyle zwierząt jeszcze się kręci o tej godzinie. Dla nich to lepiej. Machnęła niecierpliwie ogonem w powietrzu, ale po chwili dotarły i do niej uspokajające szelesty.
Re: Jagodowy Gaj
The member 'Kamira' has done the following action : Generator Losowy
'Zwierzęta - las' :
'Zwierzęta - las' :
Strona 1 z 9 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9
MoonCall :: Kraina :: Łańcuch Górski :: Szmaragdowy Las
Strona 1 z 9
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach