Kidzina

Na brzegu morza można zauważyć wiele szczątków roślinnych i zwierzęcych wyrzuconych przez wodę. Miejscami tworzą one coś na rodzaj wałów, złożonych z wodorostów, drobnych muszli, kawałków drewna i innych.

Pojawiła się tutaj całkiem bez powodu. Nie lubiła za bardzo morza. może dlatego, iż nie przepadała za byciem mokrą. Jednak spacek nad słoną wodą podobno dobrze robi wilkowi. Więc postanowiła trochę pobiegać na brzegu.
Biegła równo, ćwiczyła przy tym oddech, aby pracując dużo, niepotrzebnie tracić czas na łapanie haustów powietrza. Gdy tak biegła dostrzegła gdzieś w gęstwienie roślinkę. Nie była pewna co to, więc minęła ją i przyspieszyła.
Lecz myśl, że właśnie możliwe pozostawiła zioło nie dawało jej spokoju. Zawróciła więc i podeszła bliżej. Oczywiście obwąchała ją ostrożnie. Mając pewność, że roślina nie jest trująca, zerwała jedną sztukę i rozejrzała się po morzu.
Nivis nie dziwiła się wilkom, które kochały te miejsce. Fale wyglądały imponująco, a gwiazdy odbijające sie o tafle wody zjawiskowo. Jednak ta wilgoć...

1x krwawnik zebrany.

Zmęczona już wilczyca, postanowiła wrócić na swoje tereny. Musiała jeszcze je pozaznaczać, aby uniknąć problemów z paktującym klanem. Jeszcze raz spojrzała na morze i wzięła głęboki wdech, po chwili odbiegła na północ.

Nie przepadał za plażami, wybrzeżami, morzem, oceanami... takie krajobrazy były dla niego strasznie monotonne. Mimo tego zjawił się na tych terenach bez chwastów w pysku; znów je ukrył. Poza tym, ich zapach byłby jedynie przeszkodą w poszukiwaniach. Przechadzał się po tym "cmentarzysku morskiej flory i fauny", bo tak nieoficjalnie ochrzcił owe miejsce. Co jakiś czas jego nos gryzł fetor zgnilizny, istotnie były to martwe zwierzęta wyrzucone na brzeg. Również z tego powodu nie przepadał za morzami, możliwe, że obecnego Kahei'a nieco przerażała wizja porwania przez fale, utopienia, a następnie wyrzucenia na brzeg jako żarcia dla padlinożerców.
Kiedy już miał rezygnować z dalszego zwiedzania, dostrzegł kolejny znany mu kwiat. Mianowicie Mak Lekarski, do którego wręcz rzucił się galopem i zerwał natychmiastowo. Dopiero teraz opuścił te tereny, bo chociaż userka niechętnie to robi, Kahei nie zauważył krwawnika, a nawet jeśli, nie kojarzył tej rośliny, więc uznał ją za powszechnego chwasta bez żadnych właściwości.


/zt

1x mak lekarski zebrany

Tak sobie spacerował i myślał, że może mu się uda. Idąc w bliżej nieokreślonym kierunku, szukał ziół. Węszył, grzebał w ziemi, wypatrywał. I się zawiódł. To naprawdę irytujące. Tak się starasz, tropisz, żyły sobie wypruwasz, żeby coś znaleźć, i przysłowiowa dupa. Nie ma. Zero. Null.
Gdy trafił do kidziny, właściwie nie miał nadziei. Zwłaszcza, gdy poczuł zapach szarego basiora. Pewnie wszystko zebrał, menda jedna. Gdy więc ślepiom Rahnaia ukazało się bliżej niezidentyfikowane ziele, które wyglądało jednak ładniej, niż pospolity chwast, parsknął cicho. Czyżby szarak przegapił? No, nie ważne. Gdzie jeden przegapi, tam drugi korzysta, że tak powiem.
Syn północy doskoczył do rośliny i wyrwał ją sprawnie, zaraz wciskając futro. Czy to przydatne, dowie się później. Na razie musi ją po prostu zabrać i tyle.
Gdy tylko roślina została odizolowana od podłoża, Rahnai odmaszerował razem z nią (tj. krwawnikiem) ukrytą w futrze.

zt

1x krwawnik zebrany

Śpiesząc się podobnie jak poprzednio Raum wpadła na owe tereny nie zwalniając ani odrobinę. Zaczęła się mimowolnie zastanawiać co takiego stało się z jej watahą, dawno nie widziała jej przedstawicieli. Rozmyślania przerwały dwa rumianki, które zerwała i pognała dalej nadal rozmyślając.

zt.

2x rumianek pospolity zebrany