Zavebe
MoonCall :: Informacje :: Karty postaci
Strona 1 z 1
Zavebe
Imię - Zavebe. W krainach, z których pochodzi zalęgły się ludzkie mitologie i legendy, stąd owe imię. Dla niewtajemniczonych powiem, że Zavebe, dokładniej Zawebe był jednym z postaci zamieszkujących niegdyś niebo, a w konsekwencji swoich poczynań piekło. Potem wmieszali go w gwałty na ziemi i tak dalej, ale to nie ma nic do naszego wilczego bohatera. Przejdźmy więc dalej.
Wiek - dorosły basior z umysłem gówniarza
Charakter - Zavebe jest osobnikiem niezwykle żywym. Nigdy nie zastanawia się nad tym, co będzie, liczy się dla niego jedynie to co jest teraz. Z chęcią sięga po używki i alkohole, często spijając się do nieprzytomności. Wrodzona niesubordynacja sprawnie broni go od możliwości zostania ojcem, i chociaż jest w cholerę charyzmatyczny, to nie powinien zostać dowódcą. Pobyt w Bandzie wcale go tego nie oduczył. W końcu nie zapominajmy, że mamy do czynienia z buntownikiem, który gwiżdże sobie na zasady a dupę w troki bierze jedynie wtedy, kiedy jest to rzeczywiście potrzebne. Łatwo go wyprowadzić z równowagi co równa się chęcią niszczenia wszystkiego i wszystkich dookoła. Chociaż tak na prawdę jest to sprawa względna - istnieją po prostu rzeczy, które od wieków irytują go tak samo. Często przeklina, posługuje się raczej językiem potocznym i prostym, przez co można go uznać za idiotę. Mimo to, jest wilkiem mądrym, szybko się uczącym i łatwo łapiącym nowe zasady, które tak trudno mu wpoić. W powszechnej opinii, robi tylko to co jest dla niego wygodne lub korzystne, nigdy nie patrzy na innych. A tak na prawdę, z chęcią wyciąga pomocną łapę i entuzjastycznie pakuje się we wszystkie akcje, byle mieć zajęcie na wieczór. Bardzo lubi spędzać czas z innymi, czego jednak nie można nazwać towarzyskością. Jeżeli trzeba - siedzi sam, i to do usranej śmierci. Jest bardzo skory do bójek, jeżeli ma kogoś strzelić w japę to zrobi to. I to dwa razy. Ze względu na przeszłość, Zavebe często posiada odruchy rewolucjonisty. Chętnie wprowadza zmiany, nakłaniając do tego inne wilki. Gdy coś mu się nie podoba, mówi to otwarcie i na siłę stara się to zmienić, jednak równie często olewa takie sytuacje. Uparty, czasami nieznośny wilk z poczuciem humoru godnym krasnoluda dzielnie kroczy przez świat, przysparzając wszystkim tylu kłopotów ilu rozwiązań.
Opis wyglądu - Jest to ogromny i masywny wilk, mierzący sobie niecałe 120 centymetrów w kłębie. Ma niezwykle gęste, grube i twarde futro koloru brązowo-czerwonego, które w niektórych miejscach popada w rudy i szary. Temperatura jego ciała jest bardzo wysoka i bez względu na to, czy gorączkuje czy marznie - jest wiecznie taka sama. Dzięki temu służy za swoisty, futrzasty piec kaflowy. Na lewej łopatce znajduje się czarna, widoczna blizna w kształcie symbolu Bandy Buntowników. Symbol odciśnięty został, gdy gwardziści go złapali i naznaczyli, Zavebe uciekł z lochu wpadając w szał i spuszczając przysłowiowy ''wpie*dol''. Poza tym, posiada wiele blizn ukrytych pod warstwami grubego futra - o większości z nich pewnie nawet nie wie lub o nich nie pamięta. Barwa jego ślepi to jaskrawy, bijący po oczach pomarańcz, żółć i czerwień. Iście płomienne kolory, które sprawiają, że jest bardzo charakterystycznym, rzucającym się w oczy wilkiem. Kolejną ważną cechą jest fakt, że nigdy nie przesiąknie zapachem innym, niż swoim własnym - przeszkadza to często w określeniu skąd pochodzi i z kim się ostatnio widywał. To zwykle inni pachną nim, nie on kimś.
To wszystko, zbite do kupy tworzy obraz potężnego, umięśnionego basiora o wyglądzie krwiożerczego karczka. Jednak gdy dodać do tej wielkiej masy jego charakter, powstaje nam obraz sympatycznego, zdziecinniałego wojaka gotowego nieść pomoc w razie potrzeby.
Historia - Historia Zavebe jest tak zagmatwana, że nawet on sam nie zdaje sobie sprawy z tego, że po części sam stoi za walkami w rodzinnym kraju.
Pochodzi on z Gludios - sporego kraju oddalonego stąd wiele mil na zachód, znanego z tego, że jest po prostu znane. Nie ma tam ani pięknych widoków, ani wspaniałych kruszców i od dawna nie przebiegają tam nawet ważniejsze szlaki handlowe. Nie ma też żadnych konfliktów z innymi krajami, nie cechuje się również specjalnie pokojowym nastawieniem do obcych. O co więc chodzi? Co sprawiło, że kraj ten utkwił wszystkim w pamięci? W Gludios od wielu lat ciągnie się wojna domowa. I to tak potężna, krwawa i zaciekła, że nie sposób się z niej wydostać a łatwiej się w nią wplątać. Nikt już nie pamięta o co właściwie poszło, wiadomym jest jedynie, że szala zwycięstwa nigdy nie przechyliła się na którąś ze stron. Kraj, niczym gorący ziemniak, przerzucany jest z łap Króla do łap Buntowników i żadna ze stron nie przejawia objawów kapitulacji. Obie strony również posiadają swoich szpiegów, którzy są albo sprawnie zabijani albo jeszcze sprawniej donoszą przeróżne informacje. No ale dosyć o tym, co się dzieje w kraju. Skupmy się na naszym bohaterze.
Urodzony na dworze królewskim, został uznany za bękarta - któż to widział? Matka śnieżnobiała, ojciec czarny jak smoła a dzieciak jak żarzący się węgielek. Król, oczywiście, nie mógł zgodzić się na to aby jego żonkę uznali za zdradziecką szumowinę, więc wszystko zrzucili na ''plugawe demony'', które rzekomo wpłynęły na duszę płodu. W ową historyjkę nie będziemy się zagłębiać, bowiem jest tak nudna i bezsensowna, że lud jak i dworzanie już dawno zapomnieli o całym incydencie.
Noworoda (nie, noworodki są stanowczo mniejsze od tego, czym był Zavebe) wywalili do pobliskiej wsi, gdzie wilcza para, od lat zmagająca się ze stworzeniem nowego berbecia, postanowiła przygarnąć dziwaka i wychować jak swojego. No i wychowali. Ale jak to bywa, kiedy młodzież dorasta w dziwnej atmosferze to zaczyna się buntować. Tą atmosferą była wojna domowa i całe wszystkie związane z nią rytuały jak przetrzymywanie obcych basiorów w piwnicy, przemarsze Gwardii, jakaś totalna konspira - ogółem rzecz biorąc kompletne zamieszanie.
W końcu nadszedł czas, kiedy to do domu rodziny Zavebe wbiegła czteroosobowa gromada uzbrojonych po zęby wilków, którzy szukali schronienia. Naturalnie, mamka rozpoczęła gwałtowne przygotowania do sprowadzenia Buntowników pod ziemię a ojciec wziął na rozmowy jednego z większych z gości. Pewnie spodziewacie się teraz nożownika, który wyrżnął całą rodzinę i porwał prawie rocznego Zavebiaka? Nie no, aż tak gorąco nie było. W skrócie mówiąc, owy większy gość zaproponował zwerbowanie Zavebe, który doprowadził do bójki z jednym z jego kumpli. Spodobało mu się to, jak prał po mordzie i wysunął propozycję z własną walką. Oczywistym było, ze Zavebe przegrał jednak wywarł spore wrażenie na dowódcy oddziału i w cieniu problemu z pustkami w Bandzie, zgarnął go ze sobą.
Po dostaniu się do Bandy - którzy zabraniali siebie nazywać wojskiem - rozpoczęło się szybkie przygotowanie młodzików, nauczanie ich rynsztunku i wyszukiwanie ewentualnych magicznych zdolności w ich ciałach. Jasnym się stało, że na przełomie niecałego półrocza, Zavebe awansuje na pełnoprawnego członka Bandy. Przepowiednie okazały się błędne, bowiem wilk dostał się do nich już po dwóch miesiącach.
Z czasem uzyskał pieszczotliwe przezwisko ''napie*dalator'', które wzięło się z jego częstych napadów furii - najczęściej podczas walk. Później okazało się, że wysyłanie Zavebe z dwoma czy trzema wilkami na całą chordę gwardzistów jest genialnym pomysłem, który nie wymaga marnowania dużej ilości zbroi i innych wojennych gratów. W trakcie walki bowiem wpadał on w trudny do zdefiniowania przez magów stan, który zwiększał jego siłę kilkakrotnie. Po tym zjawiskowym odkryciu, rozpoczęła się długotrwała i męcząca nauka panowania nad tą nieopisaną siłą. Zavebe był bardzo niepocieszony - nie lubił bowiem obcować z magami, których uważał za pi*dy i cio*y. Mimo wszystko, to głównie dzięki Bandowym magom nauczył się panować nad swoją osobliwą mocą.
Patrząc z naszej perspektywy, logicznym jest, że prędzej czy później ktoś dowiedziałby się o pochodzeniu Zavebe. O dziwo, pierwszym w całej tej aferze byli biologiczni rodzice wilka, którzy cudownie ''skapnąwszy się'' kim-jest-ten-cholerny-rudy-za*rany-sku*wie-ja-pie*dole-ku*wa-jego-mać uznali, że trzeba coś z tym zrobić i unicestwić go jak najszybciej, zanim sama Banda się o tym dowie. Ale jak to w życiu bywa, Banda dowiedziała się szybciej niż miała i od razu wzięła sprawy w swoje ręce. Był to trudny, ale w tej sytuacji jedyny krok - Zavebe wysłano z terenów kraju, jak najdalej i zaplanowano jego powrót dopiero po dwóch lub trzech latach, kiedy sprawa z jego rodowodem się uspokoi. Rudemu się to nie spodobało, nie dostał w końcu żadnego sensownego powodu swojego wyjazdu. Zmuszony jednak podporządkował się i trafił na tereny z zamiarem zostania na dłużej.
Znaki szczególne - nigdy nie przesiąknie zapachem innym, niż swoim własnym. Jest on tak intensywny, że to zwykle inni pachną nim, nie na odwrót. Jednocześnie, nie jest męczący czy dokuczliwy.
A teraz męczące statystyki i inne pierdy. Po wielu nieudanych próbach, chyba w końcu udało mi się zrozumieć o co z nimi chodzi...
Statystyki
S - 20
W - 10
ZR - 6
SP - 5
SZ - 5
D - 0
Ekwipunek - na razie nic
2000 pkt doświadczenia
SIŁA - 10
1800
S - +5
1550
S - +5
1300
SIŁA ŁĄCZNIE - 20
W - 10
800
WYTRZYMAŁOŚĆ - 10
ZR - 6
500
ZRĘCZNOŚĆ - 6
SP - 5
Sz - 5
Wiek - dorosły basior z umysłem gówniarza
Charakter - Zavebe jest osobnikiem niezwykle żywym. Nigdy nie zastanawia się nad tym, co będzie, liczy się dla niego jedynie to co jest teraz. Z chęcią sięga po używki i alkohole, często spijając się do nieprzytomności. Wrodzona niesubordynacja sprawnie broni go od możliwości zostania ojcem, i chociaż jest w cholerę charyzmatyczny, to nie powinien zostać dowódcą. Pobyt w Bandzie wcale go tego nie oduczył. W końcu nie zapominajmy, że mamy do czynienia z buntownikiem, który gwiżdże sobie na zasady a dupę w troki bierze jedynie wtedy, kiedy jest to rzeczywiście potrzebne. Łatwo go wyprowadzić z równowagi co równa się chęcią niszczenia wszystkiego i wszystkich dookoła. Chociaż tak na prawdę jest to sprawa względna - istnieją po prostu rzeczy, które od wieków irytują go tak samo. Często przeklina, posługuje się raczej językiem potocznym i prostym, przez co można go uznać za idiotę. Mimo to, jest wilkiem mądrym, szybko się uczącym i łatwo łapiącym nowe zasady, które tak trudno mu wpoić. W powszechnej opinii, robi tylko to co jest dla niego wygodne lub korzystne, nigdy nie patrzy na innych. A tak na prawdę, z chęcią wyciąga pomocną łapę i entuzjastycznie pakuje się we wszystkie akcje, byle mieć zajęcie na wieczór. Bardzo lubi spędzać czas z innymi, czego jednak nie można nazwać towarzyskością. Jeżeli trzeba - siedzi sam, i to do usranej śmierci. Jest bardzo skory do bójek, jeżeli ma kogoś strzelić w japę to zrobi to. I to dwa razy. Ze względu na przeszłość, Zavebe często posiada odruchy rewolucjonisty. Chętnie wprowadza zmiany, nakłaniając do tego inne wilki. Gdy coś mu się nie podoba, mówi to otwarcie i na siłę stara się to zmienić, jednak równie często olewa takie sytuacje. Uparty, czasami nieznośny wilk z poczuciem humoru godnym krasnoluda dzielnie kroczy przez świat, przysparzając wszystkim tylu kłopotów ilu rozwiązań.
Opis wyglądu - Jest to ogromny i masywny wilk, mierzący sobie niecałe 120 centymetrów w kłębie. Ma niezwykle gęste, grube i twarde futro koloru brązowo-czerwonego, które w niektórych miejscach popada w rudy i szary. Temperatura jego ciała jest bardzo wysoka i bez względu na to, czy gorączkuje czy marznie - jest wiecznie taka sama. Dzięki temu służy za swoisty, futrzasty piec kaflowy. Na lewej łopatce znajduje się czarna, widoczna blizna w kształcie symbolu Bandy Buntowników. Symbol odciśnięty został, gdy gwardziści go złapali i naznaczyli, Zavebe uciekł z lochu wpadając w szał i spuszczając przysłowiowy ''wpie*dol''. Poza tym, posiada wiele blizn ukrytych pod warstwami grubego futra - o większości z nich pewnie nawet nie wie lub o nich nie pamięta. Barwa jego ślepi to jaskrawy, bijący po oczach pomarańcz, żółć i czerwień. Iście płomienne kolory, które sprawiają, że jest bardzo charakterystycznym, rzucającym się w oczy wilkiem. Kolejną ważną cechą jest fakt, że nigdy nie przesiąknie zapachem innym, niż swoim własnym - przeszkadza to często w określeniu skąd pochodzi i z kim się ostatnio widywał. To zwykle inni pachną nim, nie on kimś.
To wszystko, zbite do kupy tworzy obraz potężnego, umięśnionego basiora o wyglądzie krwiożerczego karczka. Jednak gdy dodać do tej wielkiej masy jego charakter, powstaje nam obraz sympatycznego, zdziecinniałego wojaka gotowego nieść pomoc w razie potrzeby.
Historia - Historia Zavebe jest tak zagmatwana, że nawet on sam nie zdaje sobie sprawy z tego, że po części sam stoi za walkami w rodzinnym kraju.
Pochodzi on z Gludios - sporego kraju oddalonego stąd wiele mil na zachód, znanego z tego, że jest po prostu znane. Nie ma tam ani pięknych widoków, ani wspaniałych kruszców i od dawna nie przebiegają tam nawet ważniejsze szlaki handlowe. Nie ma też żadnych konfliktów z innymi krajami, nie cechuje się również specjalnie pokojowym nastawieniem do obcych. O co więc chodzi? Co sprawiło, że kraj ten utkwił wszystkim w pamięci? W Gludios od wielu lat ciągnie się wojna domowa. I to tak potężna, krwawa i zaciekła, że nie sposób się z niej wydostać a łatwiej się w nią wplątać. Nikt już nie pamięta o co właściwie poszło, wiadomym jest jedynie, że szala zwycięstwa nigdy nie przechyliła się na którąś ze stron. Kraj, niczym gorący ziemniak, przerzucany jest z łap Króla do łap Buntowników i żadna ze stron nie przejawia objawów kapitulacji. Obie strony również posiadają swoich szpiegów, którzy są albo sprawnie zabijani albo jeszcze sprawniej donoszą przeróżne informacje. No ale dosyć o tym, co się dzieje w kraju. Skupmy się na naszym bohaterze.
Urodzony na dworze królewskim, został uznany za bękarta - któż to widział? Matka śnieżnobiała, ojciec czarny jak smoła a dzieciak jak żarzący się węgielek. Król, oczywiście, nie mógł zgodzić się na to aby jego żonkę uznali za zdradziecką szumowinę, więc wszystko zrzucili na ''plugawe demony'', które rzekomo wpłynęły na duszę płodu. W ową historyjkę nie będziemy się zagłębiać, bowiem jest tak nudna i bezsensowna, że lud jak i dworzanie już dawno zapomnieli o całym incydencie.
Noworoda (nie, noworodki są stanowczo mniejsze od tego, czym był Zavebe) wywalili do pobliskiej wsi, gdzie wilcza para, od lat zmagająca się ze stworzeniem nowego berbecia, postanowiła przygarnąć dziwaka i wychować jak swojego. No i wychowali. Ale jak to bywa, kiedy młodzież dorasta w dziwnej atmosferze to zaczyna się buntować. Tą atmosferą była wojna domowa i całe wszystkie związane z nią rytuały jak przetrzymywanie obcych basiorów w piwnicy, przemarsze Gwardii, jakaś totalna konspira - ogółem rzecz biorąc kompletne zamieszanie.
W końcu nadszedł czas, kiedy to do domu rodziny Zavebe wbiegła czteroosobowa gromada uzbrojonych po zęby wilków, którzy szukali schronienia. Naturalnie, mamka rozpoczęła gwałtowne przygotowania do sprowadzenia Buntowników pod ziemię a ojciec wziął na rozmowy jednego z większych z gości. Pewnie spodziewacie się teraz nożownika, który wyrżnął całą rodzinę i porwał prawie rocznego Zavebiaka? Nie no, aż tak gorąco nie było. W skrócie mówiąc, owy większy gość zaproponował zwerbowanie Zavebe, który doprowadził do bójki z jednym z jego kumpli. Spodobało mu się to, jak prał po mordzie i wysunął propozycję z własną walką. Oczywistym było, ze Zavebe przegrał jednak wywarł spore wrażenie na dowódcy oddziału i w cieniu problemu z pustkami w Bandzie, zgarnął go ze sobą.
Po dostaniu się do Bandy - którzy zabraniali siebie nazywać wojskiem - rozpoczęło się szybkie przygotowanie młodzików, nauczanie ich rynsztunku i wyszukiwanie ewentualnych magicznych zdolności w ich ciałach. Jasnym się stało, że na przełomie niecałego półrocza, Zavebe awansuje na pełnoprawnego członka Bandy. Przepowiednie okazały się błędne, bowiem wilk dostał się do nich już po dwóch miesiącach.
Z czasem uzyskał pieszczotliwe przezwisko ''napie*dalator'', które wzięło się z jego częstych napadów furii - najczęściej podczas walk. Później okazało się, że wysyłanie Zavebe z dwoma czy trzema wilkami na całą chordę gwardzistów jest genialnym pomysłem, który nie wymaga marnowania dużej ilości zbroi i innych wojennych gratów. W trakcie walki bowiem wpadał on w trudny do zdefiniowania przez magów stan, który zwiększał jego siłę kilkakrotnie. Po tym zjawiskowym odkryciu, rozpoczęła się długotrwała i męcząca nauka panowania nad tą nieopisaną siłą. Zavebe był bardzo niepocieszony - nie lubił bowiem obcować z magami, których uważał za pi*dy i cio*y. Mimo wszystko, to głównie dzięki Bandowym magom nauczył się panować nad swoją osobliwą mocą.
Patrząc z naszej perspektywy, logicznym jest, że prędzej czy później ktoś dowiedziałby się o pochodzeniu Zavebe. O dziwo, pierwszym w całej tej aferze byli biologiczni rodzice wilka, którzy cudownie ''skapnąwszy się'' kim-jest-ten-cholerny-rudy-za*rany-sku*wie-ja-pie*dole-ku*wa-jego-mać uznali, że trzeba coś z tym zrobić i unicestwić go jak najszybciej, zanim sama Banda się o tym dowie. Ale jak to w życiu bywa, Banda dowiedziała się szybciej niż miała i od razu wzięła sprawy w swoje ręce. Był to trudny, ale w tej sytuacji jedyny krok - Zavebe wysłano z terenów kraju, jak najdalej i zaplanowano jego powrót dopiero po dwóch lub trzech latach, kiedy sprawa z jego rodowodem się uspokoi. Rudemu się to nie spodobało, nie dostał w końcu żadnego sensownego powodu swojego wyjazdu. Zmuszony jednak podporządkował się i trafił na tereny z zamiarem zostania na dłużej.
Znaki szczególne - nigdy nie przesiąknie zapachem innym, niż swoim własnym. Jest on tak intensywny, że to zwykle inni pachną nim, nie na odwrót. Jednocześnie, nie jest męczący czy dokuczliwy.
A teraz męczące statystyki i inne pierdy. Po wielu nieudanych próbach, chyba w końcu udało mi się zrozumieć o co z nimi chodzi...
Statystyki
S - 20
W - 10
ZR - 6
SP - 5
SZ - 5
D - 0
Ekwipunek - na razie nic
2000 pkt doświadczenia
SIŁA - 10
1800
S - +5
1550
S - +5
1300
SIŁA ŁĄCZNIE - 20
W - 10
800
WYTRZYMAŁOŚĆ - 10
ZR - 6
500
ZRĘCZNOŚĆ - 6
SP - 5
Sz - 5
Zavebe- Wilk
- Liczba postów : 6
Jest z nami od : 08/05/2011
Zdrowie :
Siła : 20
Zręczność : 6
MoonCall :: Informacje :: Karty postaci
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach